Wspólnota

Znalazłem się teraz w takim miejscu mojego życia, że mogę sobie pozwolić, bez większego ryzyka, na znaczne zwolnienie jego tempa i pewne wyciszenie. Jest to trudne dla kogoś bardzo aktywnego, lubiącego gdy się dużo dzieje dokoła. Ale warto, można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy…

Na przykład, jak wybrać dla siebie najlepszą wspólnotę.

Bo, że chcąc postępować naprzód w życiu duchowym trzeba należeć do jakiejś wspólnoty, jest raczej oczywiste – permanentna samotność rzadko służy rozwojowi człowieka: http://tesknota-za-bogiem-wordpress.kajkowski.com/2016/11/04/samotnosc/, wyjąwszy wybitnych pustelników. Ale wspólnota ma też inne cele: jest miejscem, gdzie najpełniej oddaje się chwałę Bogu – jest niezastąpiona.

Wróćmy do wyboru. Niektórzy, zapewne większość, nie zadaje sobie trudu refleksji na ten temat i działa metodą prób i błędów, zazwyczaj polegając na czyimś zdaniu i licząc na to, że dobry Pan Bóg pokieruje ich krokami i nie da im zbłądzić.

Dla mnie jest to takie trochę pójście na łatwiznę i zepchnięcie problemu na Pana Boga. Czy kierunek studiów albo choćby swoje hobby też wybiera się przypadkowo, licząc na to, że jakoś to będzie ? Nie mówiąc o tak poważnej sprawie, jak wybór partnera życiowego ?

Oczywiście, Bóg wie wszystko, również to, co jest dla nas najlepsze. Jednak to nie zwalnia nas od trudu myślenia i podjęcia decyzji… Jego światło przychodzi zresztą zazwyczaj po dłuższym okresie wahań i rozterek, rzadko bywa jakąś nagłą iluminacją. Ale taka iluminacja, czyli inaczej mówiąc, podjęcie decyzji w sposób intuicyjny, jest raczej ryzykowna dla zwykłego śmiertelnika. To trochę loteria…

Łaska bazuje na naturze. Oznacza to, że człowiek mikrej postury nie wybierze kariery zapaśnika, a ktoś pozbawiony talentu plastycznego nie podejmie studiów na ASP. W podejmowaniu decyzji konieczny jest zawsze jakiś „wkład własny”, a w przypadku decyzji o wyborze wspólnoty, przeprowadzenie choćby podstawowej analizy swoich możliwości, braków, a przede wszystkim ustalenie tego, co mnie najbardziej pociąga i dlaczego.

Blog nie jest miejscem na wykłady w tak ważnej dziedzinie; zainteresowanych odsyłam choćby do Ignacego Loyoli (Zwięzłe wskazówki na temat dokonywania wyborów znajdują się w Ćwiczeniach Duchowych, Tydzień II zob. http://www.madel.jezuici.pl/inigo/ignacy_cd.htm#_Toc11055049).

Tu chcę tylko zachęcić do uczestnictwa w jakiejś wspólnocie, krótko zatrzymam się przy kilku wybranych.

Są tacy, których  pociągają ruchy charyzmatyczne, jak Odnowa w Duchu św. Nie ma tu żadnych warunków wstępnych, brak jest rygorów związanych z przechodzeniem kolejnych stopni we wspólnocie, jak na przykład w neokatechumenacie. Wymagania są minimalne, a za to spotkania, zwłaszcza dobrze prowadzone, pełne są ognia i można tam dobrze „naładować akumulator”.

Inni, którzy myślą raczej o wyciszeniu emocji i bardziej intymnym spotkaniu z Panem, będą się dobrze czuć w grupach medytacji chrześcijańskiej (modlitwa Jezusowa).

Ale są też i grupy typowo modlitewne, jak koła żywego różańca i tym podobne. Tam znajdą swoje miejsce ci, którzy po prostu chcą się wspólnie pomodlić. Jest jeszcze wiele innych wspólnot i grup, zwłaszcza w miastach. Bogactwem naszego Kościoła jest jego różnorodność, czego takie wspólnoty są dowodem. Trzeba tylko zdobyć się na odwagę i pójść na pierwsze spotkanie.

 

Nie ma wspólnot lepszych i gorszych, choć na pewno są takie w odniesieniu dla konkretnych osób.

Niewątpliwie Bóg przemawia do każdego w inny sposób. Mówimy, że zwraca się do każdego po imieniu. Zwraca się On w taki sposób, który jest najlepszy dla nas, bo On zna nas lepiej, niż my sami. On wie też, że zmieniamy się ciągle – tak naprawdę, to codziennie jesteśmy nieco inni ! Nawet, jak wydaje się nam na przykład, że wpadliśmy w jakiś schemat, każdy dzień jest taki sam, powtarzamy stale te same błędy, to w rzeczywistości albo zsuwamy się po równi pochyłej albo, nie wiedząc o tym, postępujemy naprzód w życiu duchowym. Ale Pan stale nam towarzyszy i mówi do nas nieustannie.

Patrząc na historię swojego życia, widzę w działaniu Boga tylko jeden schemat: On nigdy nie daje za wygraną, walczy za mnie do końca. Poza tym, można powiedzieć, że wykorzystuje każdą okazję, aby odzyskać mnie dla siebie. Jeżeli trzeba, to używał emocji, jak u charyzmatyków. Jeżeli trzeba, abym się wyciszył, pociągnął mnie do modlitwy Jezusowej…

Wszystko jest dobre, co prowadzi „ad majorem Dei gloriam”

zdjęcia za: Lazarz.pl

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij