Być gotowym

Wracam do pytania z poprzedniego wpisu: czego chce od nas Bóg w obecnym czasie?

Zostawmy na boku dyskusje na temat tego czy On istnieje czy nie, jeżeli zaś istnieje, to dlaczego to się dzieje, itp. Pójdźmy o krok dalej.

W tym momencie większość czytających te słowa zapewne przełączy się na treści łatwe, proste i przyjemne. Ewentualnie zacznie szukać w internecie kolejnej sensacji. Albo śladu tego, że może to się wreszcie kończy – bo krzywa zachowań się wypłaszcza, bo niektóre kraje łagodzą przepisy, bo to i tamto. Mało jest zainteresowanych czymś więcej…

Stanley Jaki, katolicki filozof i teolog, autor wielu książek na temat nauki i wiary, napisał kiedyś: Dwa czynniki stale obecne w człowieku: pragnienie czegoś więcej, dotyczące tak sfery materialnej, jak i intelektualnej i duchowej; drugim jest chroniczna niemożność właściwego ukierunkowania tych potrzeb. (S. Jaki, Zbawca nauki). 

Właśnie ta chroniczna niemożność sprawia, że tak trudno jest znaleźć kogoś, kto przekroczy swoje wrodzone ograniczenia, które każdy z nas posiada i zacznie myśleć, zadając sobie pytanie, przytoczone na wstępie.

A obecny czas jest wyjątkowy. Mamy do czynienia z kataklizmem, który przyniesie cierpienie milionom, zatrzęsie światową gospodarką, wprowadzi wiele zamieszania. W tej chwili mało osób zdaje sobie jeszcze z tego sprawę, ale sytuację można porównać do wojny światowej. Tylko że z drugiej wojny światowej wyciągnięto wnioski.

Wypchnięty z przestrzeni publicznej, sprowadzony w najlepszym przypadku do roli Zegarmistrza czy dobrotliwego staruszka na obłokach, Bóg przypomina o swoim istnieniu. Przypomina o tym, że życie jest krótkie, bo nie wiadomo kto będzie następny, że powodzenie w życiu jest niepewne i może się rozwiać w każdej chwili, wreszcie że JEST COŚ, CO JEST POTEM…

Bóg nikogo nie karze. To człowiek sam się karze i wymierza sobie sprawiedliwość, odrzucając Jego istnienie i obecność, skazując się tym samym na wieczne odrzucenie. Tak, jak teraz, gdy nie ma Go, Stwórcy, w publicznej dyskusji, Tego który może wszystko. Dlaczego?!

W swojej dobroci Bóg otwiera oczy, przywraca słuch, potrząsa i budzi. Przywraca nadzieję na to, że jest jakieś POTEM, że nie jesteśmy sami, że nas nie opuścił, że czeka na nas z otwartymi ramionami, On – Miłość, nasz Ojciec.

Bo człowiek sam z siebie może tylko brnąć na oślep w coraz większe błędy i wynaturzenia, zapominając o tym, kim jest, skąd przyszedł i dokąd idzie. Tylko Bóg może przywrócić sens w tym zagubionym świecie.

Daje nam wszystkim i każdemu z osobna jeszcze jedną szansę.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij