Trasa Criaz – Barcelos 18 km. Temperatura powietrza rośnie codziennie. Będą problemy z odwodnieniem, bo po drodze sklepów prawie nie ma. Jaskrawe słońce i mało cienia.
Dzisiaj Pan Bóg pracował nad cnotą cierpliwości… Już widzę, że będzie ciekawie w tym roku.
Na trasę wyszedłem dopiero o 12:30, choć jak zwykle rwalem się do wyjscia. Ale najpierw musiałem pojechać do Porto: 15 min taksówką, potem ponad 20 min czekania i 50 min metrem. 15 min na załatwienie sprawy i znowu: 20 min czekania, 50 min metrem i 15 min taxi. Abym nie myślał, że będzie łatwo…
Bo czasu jest mnóstwo, tylko niepotrzebnie coś mnie stale goni.
A dalej to już tylko kilometry, nieustający zapach obornika, cisza przerywana czasem przez pracujące traktory i wiatr zawodzący w otworach regulacyjnych kijków. Ale na sam koniec nieco atrakcji, bo gps dostał głupawki i zabłądziłem w środku jakiegoś lasu… Wyłączyłem durnia i poszedłem na wyczucie, dzięki temu będąc o przyzwoitej porze u celu.
A albergue w porządku, nawet pralkę mieli i zrobiłem pierwsze porządne pranie.
Niestety, ciągle mnie boli brzuch po wczorajszym obzarstwie, a i dzisiaj nie bylo lepiej: zbyt późno i za dużo…
Jak zawsze, dużo uczynnych osób: pokazują drogę, pomagają w ten czy inny sposób. Dzisiaj usłyszałem nawet God bless you! Nie wiem skąd opinia o skąpstwie i nieużyteczności Portugalczyków.
Niech was dobry Bóg błogosławi i strzeże.
I takie ciekawostki bywają na drodze
Nieustający las eukaliptusowy. Zero cienia.
A tak wyglądają tu winnice
Czasem droga prowadziła przez las
Ale w większości pola, pola
Na horyzoncie pojawiły się jakieś góry
Przepiękne ogródki
Architektura w stylu Franka Wrighta w środku dziczy
Co jeden dom i ogród to piękniejszy
Cytryny tu leżą na ulicy, wystarczy się schylić
Zmieniam buty na sandały. Okazało się to dobrą decyzją
Feralna ścieżka w las
Koniec ścieżki…
Cd awaryjnej trasy
Wreszcie widać Barcelos
Przedmieścia
I most – jedna z głównych atrakcji.
Przepiękne miasteczko.
Koniec – idę coś zjeść i zaplanować trasę na jutro