Dzień dziesiąty
Trasa Pontevedra – Caldas de Reis 24 km
Jakiś dziwny niepokój pojawił się od rana… Wraca znowu obawa co do jutrzejszego dnia, pojawia się roztargnienie, drażliwość. Ustępuje jednak, gdy zdam sobie sprawę z tego, ile dzisiaj Pan uczynił dla mnie.
Deszcz wisi w powietrzu. Jutro raczej na pewno zacznie padać, pytanie tylko o której godzinie i czy zdążę dojść do Padron. Jest gorąco i duszno.
Motel Caldas zaskoczył mnie całkowicie. Cena to połowa tego, co gdzie indziej, a jest tu zielono za oknem, rosną tam sobie tam kwiaty, jest cisza i spokój. Jedyną wadą jest odległość 1,6 km od miasta, ale i wczoraj przecież mniej nie było. Na każdy samochód czeka gustowny garaż, a do pokoju wchodzi się po schodkach.
Tak wygląda mój tegoroczny plecak. To na górze to jest drugi plecaczek z jedzeniem.
Trzeba się cofnąć 1,4 km do miasta
… przejść przez Starówkę
… i wszystkie te zaułki
… aby w końcu dojść do Ponte de Burgo
… i wreszcie wyjść za miasto
Dużo szło się ruchliwą N-550…
Trochę takimi dróżkami…
Często przecinaliśmy linię kolejową.
„Ta zaś winorośl, która owocu nie przynosi, będzie do ognia wrzucona i spłonie”
Ciekawie poradził sobie ten bluszcz
cd
W samą porę to miejsce do zjedzenia posiłku
Idzie się przez winnice
Aż dochodzi do Caldas de Reis
Stopnie wodne na rzece
Most z czasów rzymskich, zaraz obok Algergue Municipal
cd
Tak kiedyś budowano…
A jak teraz się buduje, nie pokażę, bo szkoda mi miejsca 😃
Miejscowy kościół
N-550 przez środek miasta
Tu nocowałem