Obowiązkiem każdego wierzącego człowieka jest zachowywać czujność wobec działań Nieprzyjaciela. Daleko nam do jego zdolności – człowiek jest bardzo słaby wobec potęgi ducha czystego *, będącego samym intelektem. Do tego jeszcze duch ten nigdy nie ustaje w swoich wysiłkach, aby sprowadzić nas na złą drogę, nie wie co to zmęczenie ani sen. Dlatego błagamy w psalmie 121: Wznoszę swe oczy ku górom: Skądże nadejdzie mi pomoc? i Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem. Bo tylko Bóg może nam pomóc. Jednak nie zwalnia nas to z obowiązku zachowania nieustannej czujności, aby spełnić warunek współpracy z Łaską. Św. Ignacy opisując metody działania Złego pisze tak:
[Nieprzyjaciel] zachowuje się także jak wódz na wojnie, gdy chce [jakiś gród] zwyciężyć i złupić. Wódz bowiem lub dowódca wojskowy, rozbiwszy obóz i zbadawszy siły i środki [obronne] jakiegoś zamku, atakuje go od strony najsłabszej.
Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej krąży i bada ze wszech stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, kardynalne i moralne, a w miejscu, gdzie znajdzie naszą największą słabość i brak zaopatrzenia ku zbawieniu wiecznemu, tam właśnie nas atakuje i stara się nas zdobyć. [Reguła 327]
To daje najlepsze wyobrażenie trudnej sytuacji, w której jesteśmy na co dzień, szczególnie jeżeli do tego dochodzi jeszcze pycha i przekonanie o własnej sile i przezorności.
Nieprzyjaciel działa z ukrycia: Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej, kiedy poddaje duszy sprawiedliwej swoje podstępy i namowy, chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inną osobą duchowną, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to nie podoba; wnioskuje bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego, a przewrotnego zamiaru, bo odkryte zostały jego wyraźne podstępy. [Reguła 326]
Sami czasem nie wiemy, kiedy już wpadliśmy w jego sidła, tak jest podstępny i przewrotny Ukazuje zło pod pozorem dobra, powoduje zamieszanie i niepokój. Najbardziej skuteczny jest jednak wtedy, gdy człowiek, z różnych powodów odrzuca możliwość istnienia zła osobowego: diabeł? A gdzie on jest? Czy ktoś go widział?
***
Dlatego Pismo św. i Tradycja Kościoła zachęca nas do zachowania nieustannej czujności: Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! pisze św. Paweł [Tes 5, 16-17] Modlitwa jest pierwszą i najbardziej skuteczną tarczą. Radujmy się w Duchu św. bo wtedy Zły nie ma przystępu. W innym miejscu św. Piotr mówi jeszcze bardziej dobitnie: Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. [1 P 5,8] Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła radzi św. Paweł [1 Tes 5,22]. A prorok Habakuk daje nam wskazówkę: Na moich czatach stać będę, udam się na miejsce czuwania, śledząc pilnie, by poznać, co On powie do mnie [Ha 2,1] Pan udziela bowiem swoich wskazówek, o ile tylko wsłuchamy się w Jego cichy głos.
Jest jeszcze wiele innych tekstów, mówiących o potrzebie czujności. Także i Tradycja w osobach swoich najwybitniejszych przedstawicieli daje cenną pomoc do walki z Tym, którego jedynym celem jest nasz upadek. Św. Ewagriusz z Pontu w swoim traktacie Antirrheticon radzi na przykład, aby w przypadku pokusy jako broni do jej odparcia używać odpowiednich cytatów z Pisma św. Jako narzędzia modlitwy nieustannej Ojcowie proponują w ciągu dnia rozważanie fragmentów Psalmów czy po prostu imienia Jezus. Generalnie, Ojcowie i wielcy święci wzywają do pokuty, modlitwy i ascezy oraz do niewchodzenia w jakikolwiek dyskusje ze Złym.
***
A my, zwykli śmiertelnicy, jak mamy sobie radzić na co dzień? Przecież różne czynności powodują, że nie jest w ciągu dnia możliwa modlitwa nieustanna, a w każdym razie jest trudna do wykonania. Nasze myśli są przy sprawach ziemskich, powodują nami emocje, dopadają zmęczenie i rozproszenia.
Jak powiedziano, każdy z nas ma swoje słabe miejsca. Poza ogólnymi zaleceniami, nie ma jakiejś jednej metody dla wszystkich. Nie istnieją talizmany czy przedmioty, które wyłącznie swoją mocą, bez udziału wiary, obronią nas skutecznie. Dlatego, niezależnie od spełnienia w miarę sił wymogów życia bez grzechu, można i trzeba nawet drogą refleksji dojść do tego, gdzie one są owe słabe miejsca.
Na przykład, są osoby podatne na smutek, zniechęcenie. Dla tych dobrą obroną będzie większe zaangażowanie w codzienną aktywność – przysłowiowe zaciśnięcie zębów i robienie swego.
Na pokusy związane z najniższymi potrzebami (nieczystość, łakomstwo) lekarstwem będzie natychmiastowe odepchnięcie takiej pokusy, bez najmniejszej chwili dyskusji z nią i zajęcie się szybko czymś innym.
Na uczucia gniewliwe skuteczne będzie zajęcie myśli rozważaniem łagodności i dobroci Boga: nie złamie trzciny nadłamanej, ani knotka o wątłym płomyku [Iz 42, 3].
Na niepokój i niecierpliwość najskuteczniejsze będzie wykonywanie swoich czynności w największym możliwym skupieniu, ciesząc się każdą chwilą i możliwością ich spełnienia dla chwały Pana.
Jak widać, za każdym razem odpieramy zło czymś przeciwnym do jego natury.
Jednak jest coś, z czym walka jest trudniejsza. Jest to fizyczne i psychiczne cierpienie. Myślę, że możliwym ratunkiem jest „odpuszczenie” i zdanie się na Pana: Jezu, Ty się tym zamij. Często więcej boli myśl o cierpieniu, niż samo cierpienie, jak to się dzieje na przykład z chorymi na raka. Nie zniesie to cierpienia, ale przynajmniej da ulgę, trochę siły i przywróci wiarę w sens tego, co się dzieje ze mną.
- aniołowie i demony są tzw. duchami czystymi, czyli pozbawionymi części cielesnej