O. Wojciech Zmudzinski SJ zadał ostatnio w swoim blogu następujące pytanie: Czy mam milczeć wobec zła i niesprawiedliwości, gdy nie potrafię kochać grzesznika i mówić jak Natan, albo tak jak mój były rektor z kolegium w Rzymie?
Pustelnicy z Pustyni Egipskiej mogliby odpowiedzieć tak:
Zapytano starca, co trzeba robić, aby się zbawić. Starzec robił wtedy plecionkę z palmy i nie odrywając wzroku od pracy odpowiedział: „To, co widzisz”.
Czy to znaczy że pytanie o. Zmudzinskiego jest nieważne? Czy wobec zła i niesprawiedliwosci trzeba milczeć? Czasem aż ręce swierzbia, aby coś zrobić. Czasem ze wszystkich sił bronisz się, aby nie wybuchnąć w takiej sytuacji.
Nie jest to też temat teoretyczny dla mnie, co opiszę w dalszej części tekstu.
Nie, to nie znaczy, że trzeba milczeć. Znaczy tylko tyle, że zawsze, w każdej okoliczności najważniejsze jest nasze zbawienie. To znaczy robić „to, co widzisz” starca.
Myślę, że nie ma jednej, dobrej odpowiedzi na pytanie o. Wojciecha.
Czasem trzeba krzyczeć, jak psalmista w Psalmie 44: Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! Nie odrzucaj na zawsze!
Ale czasem trzeba milczeć: Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, [Iz 53 1,7].
Jaka jest jednak bardziej konkretna odpowiedź, ktoś zapyta?
Gdy czas i miejsce pozwalają, trzeba sobie najpierw zadać pytanie: kim jestem, abym sądził ją/jego/ich: „Kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci w nią kamień”
I wtedy dopiero mówić. A raczej pozwalać, aby Duch święty mówił za nas.
A kiedy nie jest dobry czas ani miejsce, lepiej milczeć.
Gniew i inne silne uczucia nie są dobrym doradcą. Z całym złem na świecie nie wygramy. Czasem lepiej jest odczekać i oddać pomstę Bogu: „Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan” [Rz 12,19]
Zawsze też może przyjść lepszy czas i miejsce, aby zadziałać.
Myślę czasem o tych sprawach, gdy wieczorami dociera do mnie nieznośny hałas i przekleństwa od strony mojego uciążliwego sąsiada, który postanowił wzbogacić się, nie zwracając uwagi na ludzi obok. I czasem, doprawdy, trudno jest przyjąć, że jest to łaska, nie dopust Boży.