O czwartej nad ranem jest cicho
Jest tylko tykanie budzika
Jak bicie serca spokojne
O czwartej nad ranem samotność
Czyjś oddech dawno już zamarł
To ciepło dawno już zgasło
O czwartej nad ranem jest dziwnie
Noc jeszcze wabi i wzywa
Noc jeszcze szepcze utula
I wiesz już że chcesz tam pozostać
Zapomnieć porzucić zostawić
Lecz już myśli zlatują się nagle
I szarpią twą duszę bezbronną
Więc wołasz dlaczego śpisz Boże?
Ocknij się obudź i obroń!
O czasie błogosławiony
Ty przyjdziesz bo Bóg twój jest wierny
I wiesz że zostanie przy tobie
I wiesz że już nic ci nie grozi
Nie zdrzemnie się Ten co cię strzeże
Nad snem twoim pochylony
Jak matka nad swoją dzieciną
Jak słońce twarz jej promienna