Jedni zadają sobie dzisiaj pytanie: gdzie jest Bóg? Czy nas opuścił? Inni miotają się bezradnie, od nadziei do przygnębienia, wyczekując lepszych wieści. Ale są też i tacy, którzy pytają o sens obecnych cierpień: co chciał Bóg do nas przez to powiedzieć? Wiadomo że przemawia On czasem przez zdarzenia gwałtowne i trudne, nic nie dzieje się bowiem przypadkowo. Oczywiście zostanie to zaraz wyszydzone przez tych, którzy alergicznie reagują na wszelką wzmiankę o Bogu czy wierze.
Ale boją się wszyscy jednakowo. Jedni śmierci, inni tego co nastąpi, a szczególnie utraty komfortu, do którego tak przywykli. Jeszcze inni odpowiedzialności za swoje decyzje, które podejmują pełniąc odpowiedzialne funkcje.
Bojąc się, uruchamiamy całą gamę wewnętrznych procesów: od pogrążania się w depresję, przez niepokój i gorączkowe poszukiwanie doraźnych rozwiązań („może jeszcze coś dokupić”, „może sprawdzić, czy wynaleźli już tą szczepionkę”) do wściekłości na zaistniałą sytuację, z powodu swojej bezradności.
Czy jednak rzeczywiście jesteśmy bezradni? I czy Bóg rzeczywiście nas opuścił?
Ja myślę, że jest to czas łaski, co wyjaśnię dalej.
Nie jest też to czas przypadkowy – w okresie Wielkiego Postu. Spójrzmy tylko na czytania w tym okresie, ile ważnych rzeczy mówi do nas Pan w tym czasie: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament”, „Zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie.
Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i ssących piersi! Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty
a oblubienica ze swego pokoju! Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pańscy! Niech mówią: «Przepuść, Panie, ludowi Twojemu„
Przez post i płacz i lament…
Daleko zaiste dzisiejszemu człowiekowi do płaczu, nie mówiąc już o lamencie, chyba że dotknie go nieszczęście. O poście nawet nie chce słyszeć. Czyż nie jest to zatem przypomnienie, że życie składa się nie tylko z przyjemności, imprez, sukcesów? Że składa się tak samo z chorób, porażek, śmierci, jego naturalnego zakończenia?
To przypomnienie nie jest żadną karą czy zemstą, jak niektórzy uważają. Jest po prostu (zadanym w sposób gwałtowny, co prawda) przyciągnięciem człowieka do Boga! Może inaczej nie wróciłby? Działa tu Mądrość Przedwieczna…
Czasem Bóg działa w szmerze łagodnego powiewu – dla tych, którzy są Jego przyjaciółmi. Ale czasem musi działać mocno i boleśnie, w stosunku do tych, którzy go odrzucili bądź są obojętni.
Dlatego do bieżących wydarzeń trzeba podejść jak do czasu łaski, która jest człowiekowi bardziej potrzebna, niż w swoim zaślepieniu i złości myśli.
Dalej mówi Pismo: „Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli„
Jeżeli nawrócimy się to stanie się tak, jak mówi dalej: „Nie lękaj się, ziemio!
Raduj się i wesel, bo wielkie rzeczy uczynił Pan. Nie lękajcie się, polne zwierzęta, bo zielenią pokryło się pastwisko na stepie, bo drzewa [znów] rodzą owoce, drzewo figowe i krzew winny plon przynoszą„
Warunek jest tylko jeden: „Nawróćcie się do Pana Boga waszego!” mówi do nas prorok Joel 2500 lat temu.
Módlmy się o dar łez, tak bardzo potrzebnych, aby szczerze z Nim porozmawiać. Wtedy nasza pokuta będzie doskonała.