Dwa lata

Gdy dwa lata temu pisałem (https://tesknotazabogiem.pl/2020/03/23/pokuta-i-dar-lez/), że nadchodzące czasy będą czasami pokuty, brzmiało to pewnie dziwnie dla niektórych. Wydarzenia w międzyczasie pokazały jednak, że tak, miał to być czas pokuty. I że nie został on wykorzystany. Więc teraz, gdy następuje eskalacja coraz większego zagrożenia, nie tylko na wschodzie od nas, ale i odnoszącego się do całego świata, myślę sobie, że niechcący stałem się kimś w rodzaju proroka (oczywiście żartuję:)

Nic nie dzieje się przypadkiem – choć dla ateistów wszystko na tym świecie to przypadek albo absurd. Dlatego nie ulega dla mnie wątpliwości, że nadejdą wydarzenia dużo bardziej drastyczne, jak te obecne. I to takie, które dotkną każdego bez wyjątku.

Dwa lata zostały bezpowrotnie zmarnowane. Zamiast opamiętania się i refleksji nad swoim życiem, ludzie wybrali sobie nowego bożka i nową religię. Ich bożkiem jest pewien wirus, a religią kowidianizm. Bożek, bo choć go nikt nie widział, niektórzy wierzą w niego bardziej niż w to, że jutro wstanie słońce. Religia, bo sprawowany jest oficjalny kult, gdzie wierzący wkładają maski, aby pokazać swoją tożsamość, a w roli wybawiciela występuje eksperyment medyczny – terapia genowa – której nikt nie rozumie, ale wszyscy w nią wierzą, choć nie mają dowodów na jej działanie. Przypomina się psalm 115, 4-8:

Ich bożki (…) mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu.  Mają ręce, lecz nie dotykają; nogi mają, ale nie chodzą; gardłem swoim nie wydają głosu.  Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa.

Stopniowo ten kult staje się coraz bardziej uporządkowany, dojrzały. W miejsce początkowych chaotycznych działań typu zamykanie lasów czy całkowite lockdowny, wchodzą dziś zaawansowane techniki informatyczne, w rodzaju paszportów kowidowych czy szczepionkowych oraz coraz sprawniejsze procedury, mające na celu osiągnięcie 100 procentowej kontroli nad społeczeństwem (ale nie nad wirusem, bo on jakoś nie poddaje się i również rozwija, stale wyprzedzając ludzi). Szczególnie interesujący jest przygotowywany aktualnie przez WHO tzw. Traktat pandemiczny, który ma odebrać władzę rządom niezależnych (?) państw w zakresie dotyczącym tzw. zdrowia publicznego, czyli głównie różnych epidemii.

Jak więc widać, pomimo coraz wyraźniejszego zagrożenia wojną o zasięgu ponadregionalnym, siły zła nie próżnują. Zapewne Zły czuje, że ma coraz mniej czasu: (Ap 12,12):

Biada ziemi i biada morzu 
bo zstąpił do was diabeł,
pałając wielkim gniewem,
świadom, że mało ma czasu. 

Do tej pory walka dobrego ze złym miała w znanej nam cywilizacji zasięg ograniczony, lokalny – ograniczony do terytorium tego czy innego króla czy kacyka. Sytuację zmieniły wojny światowe, ale też były wtedy całe kontynenty, których wojna w ogóle nie dotknęła. Teraz jest inaczej. Globalizacja i rozwój technologii informatycznych sprawiły, że to, co się dzieje w jednym miejscu na świecie, może mieć wpływ dużo dalej, a w niektórych przypadkach może dotyczyć praktycznie całego świata. Tak było z wirusem z Wuhan, tak jest z obecną wojną i tak będzie z każdą następną plagą.

To nie jest tak, że Boga nie ma i dlatego króluje zło. Bóg jest i dlatego dopuszczając kolejne doświadczenia chce, aby świat obudził się i nawrócił. Każde następne będzie gorsze, tak jak coraz gorszych rzeczy dopuszcza się człowiek. Politycy przestali nawet udawać, że troszczą się o dobro wspólne. Powszechna jest znieczulica i przyzwolenie na zło. Religia została zepchnięta na margines (mówię bardziej o krajach Zachodu), a tam gdzie jeszcze formalnie istnieje, jak w Niemczech, przybiera formy karykaturalne, starając się przypodobać światu. Nawet papież postępuje czasem w sposób kompletnie niezrozumiały (no, może dla kogoś, kto nie zna teologii wyzwolenia czy zasad ekumenizmu za wszelką cenę), gorsząc wiernych.

Tak dalej być nie może. Nie wiadomo, jak długo przetrwa ten świat, ale można założyć, że jeżeli nie nastąpi jakaś dramatyczna zmiana i ludzie nie zaczną odstępować od złego, nie będzie czego zazdrościć następnym pokoleniom.

Ale dla nas, wierzących, jest to czas oczekiwany, czas Apokalipsy. Dlatego początek wersetu 12,12 w Apokalipsie św. Jana mówi:

Dlatego radujcie się, niebiosa i ich mieszkańcy!

Radujmy się, bo nadchodzi Pan!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij