Cały ten zgiełk…

Za sprawą o. Pałysa trafiłem dziś na ciekawy tekst. Cytuję: „Gdybyś (…) nie słuchał
żadnego zgiełku, łatwiej byłoby ci wytrwać w prawdziwym pokoju. Lecz jeśli lubisz niekiedy
nowin posłuchać, trudno, musisz znosić niepokój serca”.

Pochodzi on z XV wieku, lecz jakże jest aktualny!

Od dawna dręczy mnie myśl o tym, że zbytnie otwarcie na wieści ze świata w jakiś sposób szkodzi: zajmuje czas, rozprasza, obciąża umysł i pamięć, a także bardzo często irytuje. To samo dotyczy także innych przekazów medialnych – filmów, programów. W tym tekście chcę się jednak skupić na serwisach informacyjnych.

Wydają się one mniej szkodliwe od przekazu posługującego się dźwiękiem lub obrazem i dźwiękiem, jak radio,  tv czy podcast. Lekturę książki, czasopisma czy artykułu ze strony www można w każdej chwili przerwać. Oglądanie poruszających się obrazków w tv czy filmiku na YouTube już tak łatwo przerwać się nie da – przerwa oznacza, że traci się dany przekaz, czasem bezpowrotnie. Jednak śledzenie newsów, nawet w tak staroświeckiej formie, jak słowo pisane, uzależnia i powoduje skutki, jak opisano na wstępie.

Abstrahując od treści, osobną sprawą jest przedziwna polszczyzna „autorów” tekstów, błędy składniowe, a nawet ortograficzne oraz nagminne używanie wyrazów i fraz z języka angielskiego. Odnoszę wrażenie, że pisze to wszystko nawet nie obcokrajowiec, tylko sztuczna inteligencja – choć raczej taka mało inteligentna, coś w rodzaju Google Translator. Przykładem słowa – potworka jest choćby często występujące w różnym kontekście słowo „wspiera” zamiast np. poprawia, wpływa korzystnie, itp. (ang. supports).

Ostatecznym skutkiem takich lektur jest u mnie często w końcu poczucie niechęci do świata i jego spraw, ponieważ sprawy, które znajdują się w zakresie zainteresowania serwisów informacyjnych nie są zwykle ani budujące, ani przydatne. Dotyczą zazwyczaj wypadków, klęsk żywiołowych, ludzkich nieszczęść, i tak dalej. Po przeczytaniu czy obejrzeniu czegoś takiego czasem ogarnia agresja, czasem zniechęcenie, nigdy radość.

Dopóki nie było internetu, radziłem sobie przeglądając na szybko tylko same nagłówki gazet. Z nich było już wszystko wiadomo. W ten sposób nie przeciążało się niepotrzebnie intelektu, większość newsów to były bowiem, tak jak i dziś, sprawy całkowicie nieważne. Dzisiaj jest to już niemożliwe. Gazet praktycznie nie ma, w każdym razie dających się czytać. Za to zewsząd zalewa nas potop różnych informacji online przy każdej okazji.

Takich ilości (śmieciowych) informacji nigdy przedtem nie było. Dlatego, chcąc uzyskać i utrzymać zainteresowanie czytelnika nagłówki serwisów prześcigają się w epatowaniu drastycznymi treściami i zdjęciami, chcąc za wszelką cenę pozostać jak najdłużej na powierzchni nurtu, mknącego gdzieś w niebyt.  Od pewnego czasu stosowana jest w internecie np. pewna technika manipulacji, nieznana w czasach, gdy były jeszcze gazet. Otóż nie pisze się już „Polskie MSZ odradza wyjazdy do Izraela” tylko „Polskie MSZ odradza wyjazdy do pewnego kraju”. W ciekawszych przypadkach piszą wręcz „Ważna zmiana przepisów budowlanych. Wysokie kary dla nieprzestrzegających!” zamiast „Ważna zmiana przepisów budowlanych w Niemczech. Wysokie kary dla nieprzestrzegających!”. Ponieważ czas na przeglądanie newsów jest zawsze ograniczony, wchodząc niepotrzebnie w treść artykułu, można pominąć coś naprawdę ważnego w innym miejscu, z uwagi na brak czasu. W ten sposób prowadzący serwisy de facto ograniczają nam dostęp do informacji.

Wspomniana ilość informacji, w której naprawdę trudno jest wyszukać coś pożytecznego, powoduje że  wiadomości wcześniejsze w bardzo krótkim czasie zostają „przykryte” późniejszymi i odnaleźć je potem jest czasem niemożliwe. Efektem jest szum informacyjny, zamęt i zmęczenie.

Powstaje więc pytanie, jak sobie radzić w tych czasach.

Oczywiście, dla zdrowia psychicznego można odciąć się zupełnie od informacji. I byłoby to bardzo pożyteczne z wielu względów. Obawiam się tylko, że jest to opcja dla niewielkiej grupy wybrańców, np. dla zakonów klauzurowych, pustelników, mizantropów, pariasów, ludzi marginesu, różnego rodzaju  outsiderów czy zbuntowanych przeciw światu. Większość z nas potrzebuje różnego rodzaju informacji, jedni aby zaspokoić ciekawość, inni  po prostu poszukują informacji związanymi z dniem codziennym.

Myślę, że warto zdyscyplinować swoje korzystanie z serwisów informacyjnych, niezależnie czy dotyczą internetu, czy innych mediów. Człowiek, choć dysponuje potężną „mocą do przetwarzania” tych informacji, jednak w ostatecznym rozrachunku dużo więcej traci, niż zyskuje w tym kontekście. Zapełniając umysł ogromną ilością niepotrzebnych w większości danych, traci on przede wszystkim czas, który powinien przeznaczyć na bardziej pożyteczne cele, jak przede wszystkim rozmowa z Bogiem. A czasu mamy ograniczoną ilość w naszym życiu.

Ponadto, uzależniając się od strumienia informacji (danych, wiadomości, obrazów), traci zdolność do skupienia się na konkrecie – tu i teraz. Nie potrafi pozostać dłużej w ciszy, ciągle poszukując nowych bodźców. Staje się niewolnikiem czegoś, co nie istnieje – news czy obraz nie jest samodzielnym bytem, „żyje” tylko przez moment. A przez to oddala się od Tego, Który Jest…

Długą drogę przebyła ludzkość od czasów antycznych, gdy jedyną tego typu „rozrywką” były zwykłe plotki czy inne bajania, przez lekturę książek – rękopisów o tematyce światowej (znany przykład literatury o tematyce rycerskiej w średniowieczu), przez wynalazek druku i upowszechnienie powieści i gazet, aż do dzisiejszych czasów, gdy cyfryzacja i globalizacja spowodowały, że mamy natychmiastowy dostęp praktycznie do wszystkich dostępnych zasobów informacyjnych ludzkości, poza zastrzeżonymi.

Tylko czy to przybliża, samo przez się, do zbawienia?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij