Kiedy któregoś dnia przeglądałem na YouTube twórczość Joan Baez, w podpowiedziach po prawej stronie ukazało się nazwisko Kate Wolf. Nic mi to nie mówiło, ale zaryzykowałem. Ukazała się pani z gitarą, w średnim wieku, przeciętnej urody. Ale kiedy zaczęła grać, pomyślałem sobie: jeżeli ona tak gra, to jakiż musi mieć głos! To, co usłyszałem, przeszło wszelkie moje oczekiwania. Głos głęboki, przejmujący na wskroś, nie dający przejść obojętnie. Utonąłem w nim zupełnie, dałem się porwać, popłynąłem z nią razem w tej pięknej, smutnej pieśni…
O Kate, słucham cię, jakbyś stała obok, tu i teraz… Twoja muzyka nic się nie zestarzała, choć minęło już trzydzieści kilka lat. Ty dawałaś ludziom radość i nadal dajesz, bo twoja sztuka jest wieczna, jest w niej zaklęte niewymowne piękno. Stwórca dał ci niezwykły talent. We wieku 27 lat zaczęłaś swoją podróż w krainę muzyki, późno, bardzo późno. I skończyłaś ją ledwie siedemnaście lat potem, gdy nieuleczalna choroba okrutnie przerwała twoje życie.
Dopiero, gdy przeczytałem twoją biografię, zrozumiałem co musiało dziać się z tymi, którzy mieli szczęście słuchać cię na żywo. Przeszłaś do historii jako osoba, która umiała stworzyć niezwykłą atmosferę na swoich koncertach: umiałaś sprawić, że każdy myślał, że grasz i śpiewasz tylko dla niego. To rzadki dar.
Scena była twoim domem. Tam czułaś się najlepiej, nieważne czy śpiewałaś dla kilkunastu czy kilkuset osób. Spalałaś się powoli, ale nieubłaganie. Na trzy lata przed śmiercią chciałaś odejść, odpocząć. Ale nie mogłaś, ot tak, przestać dawać siebie, to było silniejsze od ciebie. Potem były jeszcze dwa intensywne lata i wyrok: ostra białaczka. Nie pomógł przeszczep szpiku kostnego. Dopiero śmierć dała ci odpocząć.
Kiedy myślę o tobie i podobnych do ciebie, myślę przede wszystkim o radości i wzruszeniach, które ofiarowaliście innym. Nie wiem, jakim byłaś człowiekiem, wierzącym czy nie. Chyba dobrym, bo na zdjęciach widać twarz wrażliwą, w jakiś sposób uduchowioną. W jednym ze swoich utworów napisałaś:
Przeszłam tyle rzek
Szukając kryształowych fontann
I znalazłam, że ścieżki prawdy
Prowadzą zawsze przez góry
Widać, że poznałaś życie…
Dziękuję ci, Kate, że czekałaś na mnie i przyniosłaś mi odrobinę radości na mojej pustyni.
Niech dobry Bóg wybaczy ci, co było złe i przyjmie cię do siebie, abyś mogła cieszyć sobą w niebie…