Nie ulega wątpliwości już dla piszącego te słowa, że to nie jest żadna pandemia, to prawdziwe pandemonium (Wg Słownika języka polskiego – królestwo szatana i demonów). Znamiennym potwierdzeniem tych słów jest dyskryminacja Kościoła przy stosowaniu, a obecnie też, luzowaniu restrykcji. Poniżej postaram się uzasadnić tę opinię.
W przybliżeniu można opisać aktualną sytuację w Polsce i na świecie jako wzrastające panowanie pięciu sił, które dla osoby wierzącej ewidentnie kierowane są obecnie przez Księcia Ciemności: 1. Chiny 2. Media 3. Koncerny farmaceutyczne 4. Cyniczni politycy 5. Sektor High-tech. Przy czym od razu się zastrzegam, nie jestem zwolennikiem żadnych teorii spiskowych – nie wierzę w żaden spisek czy pakt, podpisany gdziekolwiek z kimkolwiek. Nie chcę też tłumaczyć, dlaczego wirus jest niczym więcej, niż kolejną iluzją. Coraz więcej jest dobrych tekstów na ten temat. Nie ma więc żadnego spisku, jest po prostu gra, w której uczestniczy tych pięciu, a może więcej niezależnych uczestników. Jedno jest ważne, że żaden z graczy nie jest zainteresowany przerwaniem tej złowrogiej gry.
Wszyscy oni są w jakiś sposób beneficjentami ogromnego zamieszania, które zapanowało na świecie w 2020 roku.
- Chiny
To od nich wszystko się zaczęło. Po jakimś czasie zaczęło do mnie docierać, że to, co się tam działo, a szczególnie dalszy ciąg w postaci wydarzeń we Włoszech, jest bardzo podobne do strategii sformułowanych 2500 lat temu przez wybitnego wodza epoki Walczących Królestw – Sun Tze. W skrócie, uważał on że wojna zbrojna jest ostatecznością, ponieważ jest kosztowna i ryzykowna, a ten sam cel można osiągnąć szybciej i taniej za pomocą zwykłej dywersji na tyłach przeciwnika. W tym celu zalecał m. in. (tzw. 13 złotych zasad): 1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika. 2. Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia. 3. Podrywajcie ich dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków. 4. Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających. 5. Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika. 6. Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju… I tak dalej.
Chiny po prostu twórczo rozwinęły myśl wielkiego wodza. Do jego listy dołączyły pozycję czternastą: Stosujcie wojnę biologiczną. Wszystko, co się działo w Wuhan – zdjęcia z umierającymi ludźmi, blokada miasta, szpitale polowe na tysiące pacjentów, itp. miały zasiać panikę na Zachodzie. Wykorzystano w sumie mało groźnego, sezonowego wirusa. Współpracująca ściśle z Chinami organizacja WHO nie reagowała, pozwalając aby wirus przedostał się do Włoch i tam zaczął zbierać swoje żniwo. Włochy były starannie wybrane. Kraj ten od zawsze prowadził bardzo ożywione kontakty z Chinami, szczególnie zaś w ostatnim czasie. Region Lombardii to najbardziej rozwinięty obszar we Włoszech, o dużej gęstości zaludnienia i wysokim poziomie skażenia środowiska. Włosi lubią bliskie kontakty międzyludzkie – obejmowanie się, przytulanie, całowanie, itp. Przy tym są mało zdyscyplinowani społecznie. To wszystko umożliwiło błyskawiczny wzrost liczby zachorowań. We wrzawie, która wybuchła i natłoku informacji, utonęła gdzieś informacja, że umierają prawie wyłącznie starzy i chorzy przewlekle ludzie. Ponieważ mam w Bergamo przyjaciół, więc podaję informację z pierwszej ręki. Później wszystko potoczyło się jak lawina.
2. Media
W rozwoju sytuacji kluczową rolę odegrały media, żywiące się sensacją. Wybijane na pierwszy plan zdjęcia, filmy i przerażające relacje z Włoch szybko zrobiły swoje. Brakowało za to i do dziś brakuje dokładnej i prawdziwej informacji o chorobie i patogenie. Ludzie wszędzie zaczęli bać się o swoje życie. Pokazywane wykresy i statystyki, oparte na zmanipulowanych danych, pozbawionych jakiejkolwiek wartości naukowej, spowodowały pojawienie się powszechnej paniki i dały impuls rządom do zastosowania rozwiązań siłowych, ukochanych przez wszystkich polityków od zarania dziejów. (Zainteresowanych wartością badań populacji przy pomocy jednego tylko testu, dla małej liczby poszukiwanych osób, odsyłam do twierdzenia Bayesa – krótko mówiąc, badania takie obarczone są bardzo dużym błędem, do tego należy jeszcze dołożyć wadliwe testy) Łatwiej jest bowiem kierować ludźmi za pomocą dekretów i policji, niż odwołując się do poczucia odpowiedzialności i tym podobnych. Łatwiej jest też kierować ludźmi, gdy są zastraszeni, odizolowani, zmuszeni do siedzenia w domach (złowrogie #stayathome), zmęczeni, bez dostępu do świeżego powietrza i słońca, pozbawieni prawdziwej informacji, pogrążający się w depresji i poczuciu niemocy. Ze swoim brakiem dbałości o rzetelność informacji, media bardzo pomogły politykom, zwłaszcza tym, którzy jak się potocznie mówi, lubią mętną wodę,
3. Politycy
Oni nadali złu, które pojawiło się materialną postać. Począwszy od niedopuszczania do obiegu innej informacji, która była dla nich użyteczna (np. opinii wybitnych fachowców z dziedziny epidemiologii i wirusologii, którzy ośmielili się mieć inne zdanie, niż oficjalnie przyjęte przez rządy), poprzez propagandę w mediach, szczególnie tych zdominowanych przez rządzących, jak w Polsce, przez wydawanie dekretów bądź oparcie się na rozwiązaniach (ustawa w Polsce) już istniejących, a które wprowadzały bardzo surowe ograniczenia praw obywatelskich z drakońskimi karami, aż do skierowania przeciwko swoim obywatelom sił porządkowych. W interesie polityków nie jest zakończenie tego błogiego dla nich stanu, zatem nie należy oczekiwać szybkiego zakończenia restrykcji, choćby nawet były tak przeciwskuteczne, jak obecne. Znakomitą strategią, z której Sun Tze byłby doprawdy dumny, jest przyjęte w Polsce podejście, polegające na usiłowaniu do doprowadzenia stanu epidemiologicznego do takiego poziomu, aby wirus nie był już wykrywalny. Dla bardziej myślących jest to zupełna utopia, bowiem takie wirusy są i będą obecne ZAWSZE, a stosowane tzw. testy pozbawione są wartości diagnostycznych (odsyłam do wypowiedzi fachowców), zatem można taki stan ciągnąć bardzo długo, pewnie dotąd aż wytrzymałość ludzka zakończy się albo pacjent zejdzie… Jest to za to zgodne z całą filozofią zachodniej medycyny – trzeba odnaleźć wroga i zniszczyć go, skutki uboczne się nie liczą. I dlatego też zostaliśmy poinformowani o konieczności noszenia tzw. maseczek, które jak politycy wcześniej mówili, nic nie dają, ale jak wkrótce zauważyli, są świetną metodą do wzmożenia kontroli nad społeczeństwem i do poniżenia obywateli. Maseczki te mają być noszone do pojawienia się szczepionki na wirusa, czyli w terminie nieznanym i bardzo niepewnym, bowiem z uwagi na specyfikę wirusów i ich powstające szybko mutacje, szczepionka ta może się nie pojawić szybko, bądź może być w ogólne nieskuteczna. Ale nie przeszkadza to następnej sile – koncernom farmaceutycznym – w kreowaniu się na zbawców ludzkości, bynajmniej nie z altruizmu.
4. Koncerny farmaceutyczne
Dysponują ogromną siłą: mają wielkie fundusze i wpływ na to, co większość ludzi uważa za najważniejsze w życiu, zdrowie. Ten koncern, który skutecznie sprzeda mediom informację o pojawieniu się szczepionki (nieważne, ile w tym będzie prawdy), rozbije bank. Ponieważ politycy, przynajmniej u nas, skłonni są do zastosowania szczepień WSZYSTKIM obywatelom, dlatego też zyski koncernu czy koncernów będą nieporównywalne do niczego w historii. Zdrowie ludzi, w szczególności choroby poszczepienne (patrz epidemia świńskiej grypy) nie mają tu najmniejszego znaczenia, nawet zapewne lepiej byłoby w interesie ciągnięcia jak najdłużej tego pandemonium, aby zbyt szybko stan „epidemii” nie zakończył się. Szczepienia, oczywiście, będą przymusowe. Lubiących silne wrażenia odsyłam do lektury Art. 36 Ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, zawierającej przemawiające do wyobraźni opisy stosowania przymusu bezpośredniego, oczywiście dla naszego dobra.
Przy okazji szczepień można zastosować rozwiązanie – marzenie dla polityków, czyli masowe czipowanie obywateli. I tu przechodzimy do piątego gracza w naszym pandemonium – sektora High-Tech
5. Sektor High-Tech
Bez niego kontrola nad obywatelami byłaby niepełna, zatem nieskuteczna. Chiny dały przykład politykom, jak takie rzeczy się robi – wszechobecne kamery, inwigilacja za pomocą różnych urządzeń, w tym dronów, śledzenie każdego kroku obywateli, oczywiście wszystko dla ich dobra i w celu powstrzymania śmiercionośnego wirusa. Do tego dochodzi cenzura w mediach społecznościowych – w YouTube już jest, w FB została zapowiedziana i jest tylko kwestią czasu. Media społecznościowe są, poza demonstracjami ulicznymi, jedyną bronią ludzi i muszą zostać spacyfikowane bądź poddane ścisłej kontroli. Do współpracy zostaną wykorzystane zastępy trolli, prowokatorów i innych ciemnych sił (Sun Tze!).
Ale prawdziwą totalną kontrolę da dopiero czipowanie. W odróżnieniu od smartfona, który można wyłączyć (choć dziś to już nic nie daje…) albo zostawić w domu (choć bez niego coraz można coraz mniej…), czipa nie można się ot tak pozbyć. Na większą skalę zastosowane w Australii, stają się coraz bardziej modne w niektórych krajach zachodnich (w Stanach Zjednoczonych, Szwecji czy Holandii, wg informacji z 2016 roku). Pozwoli to na inwigilację na skalę niespotykaną dotąd. Oczywiście, dla walki z pandemią i dla naszego dobra. Jest to nawet skuteczniejsze od aplikacji Wechat, za pomocą której władze chińskie wiedzą o każdym praktycznie kontakcie swoich obywateli, włączając w to płatności za pomocą aplikacji wechatowej, jako że płatności materialnym pieniądzem są już tam miejscami niemal zapomniane.
Szczególne miejsce należy się tu B. Gatesowi. Znudzony pomnażaniem swojej fortuny, miliarder zapragnął wejść w rolę Pana Boga i od pewnego czasu kreuje i uczestniczy w różnego rodzaju postępowych globalnych „projektach”, jak np. depopulacja. Nie miejsce tu na szerszy opis jego twórczości, warto jedynie zwrócić uwagę na to, jak może zwolennik drastycznego ograniczenia liczby ludzi na Ziemi występować w roli obrońcy życia i zbawcy ludzkości, poprzez jego słynną już szczepionkę. Niezłą akrobatyką intelektualną popisali się też jego zwolennicy, tłumaczący takie zachowanie (odsyłam do internetu).
Podsumowując, przedstawiony obraz wydaje się dosyć mroczny. Chińczycy jako naród, nie są bardzo skłonni do oporu. Podobnie, choć z innej strony, jest z pozbawionymi życia społeczeństwami Zachodu. Jak zwykle, choć coraz mniej, szansą są stosunkowo zdrowe kraje Europy Wschodniej i Afryka. Ale z uwagi na potęgę opisywanych sił to może być za mało.
Zostaje nam tylko Bóg. On, w pojedynkę, da sobie radę, tak jak poradził sobie w historii zarówno z krwiożerczą cywilizacją Azteków czy tzw. rewolucją francuską czy wieloma innymi cywilizacjami, o których wszelki słuch zaginął.
Jak to się stanie i kiedy, nie wiemy. Chiny miały w swojej historii okresy lepsze i gorsze. Ponadto, obecnie wojna handlowa (czy gospodarcza) z Chinami jest faktem. Wydaje się, że niektórzy politycy zaczęli co nieco rozumieć z gry Chin, dlatego zakaz sprzedaży spółek do Chińczyków w Europie. Nie wszystkie media są na usługach ciemnych sił, poza tym uzależnione są one od odbiorców i też upadają, jak pokazuje to choćby przypadek Gazety Wyborczej. Politycy są tylko ludźmi, nie demonami i popełniają błędy, jak choćby taki, jak u nas, gdy nadmierne obciążenia są wyznaczane bez wyraźnych granic czasowych. Ponadto, zdarzają się też czasem (wierzę w to) uczciwi politycy, dla których ważniejsze jest właściwie rozumiane dobro wspólne, od interesów swojej partii. Koncerny mogą przesadzić w swojej pazerności, a sektor High-Tech ma też swoje słabe punkty. Z pomocą mogą wreszcie przyjść sądy powszechne, jak pokazuje przykład Czech. Może obudzą się trzeźwo na ogół myślące społeczności Amerykanów lub Niemców.
Wszystko jest w ręku Boga. Dla jakichś przyczyn pozwolił On na działanie Szatana, ale wierzymy, że do czasu. Przez nadchodzące miesiące, a może dłużej, musimy być przygotowani na trudne chwile. Niestety, wiele jest osób zmanipulowanych czy mocno wystraszonych przez nieustanne bombardowanie na każdym kroku przez propagandę. Co więcej, Kościół w Polsce nie stanął (mówię o władzach) na wysokości zadania, przez co zwiększy się zapewne tylko kryzys wiary naszych czasów. Wiele osób nie rozumie, co się dzieje, jak Bóg mógł do tego dopuścić, aby zabroniono normalnego uczestnictwa we Mszy św. W tej sytuacji jedyne, co możemy robić, to pogłębić swoją modlitwę, ale także docierać do zagubionych, wystraszonych i otępiałych. Trzeba budzić ich i dodawać nadziei. Raczej stosować dostępne środki prawne. Próby rozwiązań siłowych należy od razu odrzucić. Przeciwnik, jak opisane wyżej, jest jeszcze zbyt silny, przynajmniej w tej chwili. Ale chwila rozliczenia za krzywdę wyrządzoną milionom ludzi jest coraz bliżej.