Niech człowiek trwa w wolności od obrazów i przywiązań, bo w tym jest największa radość. H. Suzo.
Te słowa czternastowiecznego mnicha i kaznodziei mogą dzisiaj budzić u większości co najwyżej wzruszenie ramion, jeżeli nie bardziej emocjonalną, negatywną reakcję.
Dzisiejszy człowiek do tego stopnia trwa w niewoli „obrazów”, że przeniesiony nagle do świata ciszy i braku innych fizycznych bodźców nie przetrwałby tam długo. Jego zmysły potrzebują nieustannie czegoś nowego. Jego myśli błądzą bez chwili przerwy, przeskakując od zdarzeń dawno przeszłych do tych, które może nigdy nie zaistnieją, ale już teraz absorbują jego całą uwagę i wolę. To wszystko są owe obrazy i przywiązania Suzona.
Mało kto może powiedzieć, że potrafi się łatwo pozbyć ich natrętnej obecności albo że nie ma w nim przywiązania do nich.
Ale Suzo mówi, że właśnie w wolności od nich jest największa radość.
Jednak człowiek intuicyjnie wyczuwa to i dlatego ów „święty spokój”, jest tak w cenie w naszych czasach. To dar Boży i przeznaczenie człowieka.
Ale jakże trudno odrzucić obrazy i przywiązania, aby móc cieszyć się tym bezcennym, choć darmowym, jak wszystkie Jego łaski, darem!
Czasem trzeba nawet, aby człowiek wszystko stracił, by nie posiadając nic, zobaczył co jest największą radością.
Ale można też inaczej, nie tak radykalnie… W innym miejscu Suzo mówi: Wytchnienie, jakie swej naturze daje człowiek (…), niech nie wykracza poza ograniczone korzystanie z rzeczy koniecznych.
I to wystarczy – trzeba tylko umieć odróżnić, co jest konieczne oraz chcieć to zastosować.
Mając Objawienie i wsparcie Kościoła powszechnego jest nam łatwiej, niż tym, którzy odrzucają wiarę.
Czy jednak wybieram zawsze w ciągu dnia to, co konieczne?