Jedną z rzeczy, która chyba nie jest do zaakceptowania o własnych siłach przez człowieka, jest cierpienie. Niestety, nawet błogosławiony okres Bożego Narodzenia nie jest wolny od cierpienia; nasila się w nim bowiem ból osób samotnych i opuszczonych. Większość z nas nie chce nawet słyszeć ani rozmawiać o tych sprawach, unika ich jak ognia. Chyba też wybór takiego tematu na wpis wyda się wielu kontrowersyjnym. A jednak cierpienie jest nierozerwalnie związane z losem ludzkim… Dlaczego więc pomijać go wstydliwie milczeniem? Zamiatać pod dywan?
Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Dlaczego zła przyjąć nie możemy? Hi 2, 8.
Każdy doświadczył cierpienia w swoim życiu. Całe życie uciekamy przed krzyżem, a jednak nieustannie go spotykamy… Widzieliśmy inne osoby zmagające się z bólem, chorobą, opuszczeniem, odrzuceniem, stratą. Jednak trudno jest o tym mówić, zwłaszcza rozmawiając z osobami aktualnie doświadczającymi cierpienia.
Umierający w 1968 r francuski kardynał, Pierre Veillot powiedział do swojego przyjaciela: „Potrafimy po mistrzowsku formułować piękne frazesy o cierpieniu. I ja głosiłem o cierpieniu porywające kazania. Niech ksiądz powie kapłanom, żeby lepiej milczeli, albowiem nie wiemy, co to znaczy cierpieć”
Dlatego nie będę pisać o cierpieniu, choć może miałbym coś do powiedzenia od siebie. Pisząc o życiu duchowym, o drodze do Boga, chcę się skupić na temacie zbliżonym – oczyszczeniu. A oczyszczenie nigdy nie jest przyjemne ani bezbolesne… Choć daje nieprzemijającą nadzieję. I jest konieczne, jak zobaczymy dalej.
***
„«Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu»” (Wj 33, 20) – powiedział Bóg do Mojżesza. Pan rozmawiał zaś z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. (Wj 33,11a). Skoro przyjaciel Pana nie mógł oglądać Jego oblicza, cóż jest takiego w naturze Boga, że jest między nami taka przeszkoda ?
Wiele wyjaśniają pisma mistyków, a szczególnie św. Jana od Krzyża. Pisze on o „bliskim” spotkaniu człowieka grzesznego z Bogiem używając porównania z ogniem: „Ogień ogarniając drewno, najpierw je osusza. Wyrzuca zeń wilgoć i sprawia, że znajdująca się w nim woda z sykiem ucieka. Drewno pod wpływem ognia staje się czarne, ciemne i brzydkie oraz wydziela swąd. W miarę jednak osuszania, ogień coraz bardziej ogarnia drewno płomieniem i usuwa zeń wszystkie ciemne i brzydkie przypadłości, które są jego przeciwieństwem. W końcu, ogarnąwszy je od zewnątrz, rozpala je, zamienia w siebie i czyni tak pięknym jak on sam. (…) Przejęło ono bowiem od ognia wszystkie jego właściwości i czynności. Jest suche i osusza; jest gorące i ogrzewa; jest jasne i oświeca; jest o wiele lżejsze, niż było przedtem. Wszystkie te skutki i właściwości sprawił w drewnie ogień„.
Działanie Boga można więc porównać do ognia, płomienia, wiatru czy też promieniowania: „Nadbytowe piękno zowie się pięknością dlatego, że z niego całej rzeczywistości udziela się odpowiednie dla każdej rzeczy piękno, a także dlatego że jest ono przyczyną proporcji i blasku, jako że na kształt światła oświetlając wszystkie rzeczy i zalewając je swymi promieniami daje im udział w tworzeniu piękna, i jeszcze dlatego, że wszystko do siebie przyzywa” pisze Pseudo Dionizy w ważnym swoim dziele „O imionach Bożych”. To samo odnosi autor do dobra i innych przymiotów Boskich.
Te same promienie, które są promieniami Chwały Bożej dla tych, który „Boga oglądać będą”, te same promienie są niszczące i bolesne dla tych, którzy nie są gotowi na widzenie Boga ponieważ są splamieni grzechem, potrzebują oczyszczenia. Są to promienie czyśćcowe. Tak piszą święci.
W pismach wielkich mistyków znajdujemy teksty, które odnosząc się do rzeczy ostatecznych, w tym piekła i czyśćca, przywracają właściwe proporcje w sprawie naszego ziemskiego cierpienia. Św. Teresa w swojej przejmującej wizji piekła pisze tak: „Wiele różnych wszelkiego rodzaju bólów cierpiałam, a także, jak mówiłam wyżej, katusze zadawane mi przez czarty – ale wszystko to jest niczym w porównaniu z męką, jakiej tam [w piekle] doznałam, spotęgowaną jeszcze do nieskończoności tą jasną i niewątpliwą świadomością, że jest to męka wieczna, która nigdy się nie skończy. Lecz wszystka ta okropna męka ciała niczym jest znowu w porównaniu z męką duszy. ” (Księga mojego życia, T. I)
To świadectwo ma doprawdy ogromną wartość. Jedna z największych świętych Kościoła, kobieta która przeszła w swoim życiu wiele, w tym tekście daje obraz takich rzeczy, że największy ból wydaje się przy nich niczym, trwa on bowiem skończony czas i wiadomo, że kiedyś się skończy.
Św. Faustyna pisze podobnie o mękach piekielnych: [1]
Jednak niektórzy otrzymują łaskę oczyszczenia jeszcze tu, na ziemi. Dzieje się to podczas tzw. nocy zmysłów, a szczególnie podczas nocy ducha.
Św. Jan od Krzyża, który nie tylko osiągnął szczyty życia mistycznego, ale także otrzymał łaskę jasnego przekazania swoich wizji, pisze bardzo podobnie, jak Teresa, ale nie o sprawach ostatecznych, tylko o ciemnej nocy ducha. Jest to tekst bardzo wiele wyjaśniający: [2]
Zadziwiające i dające do myślenia jest podobieństwo wizji św. Jana do opisów piekła u św. Teresy i św. Faustyny. Widać zwłaszcza wyraźnie, jak wielkie cierpienie powoduje fakt braku nadziei… Tak, wydaje się, że owe „wielkie wątpliwości”, spotęgowane przez świadomość własnego grzechu i poczucie odrzucenia przez Boga, są jakby przeżywaniem mąk piekielnych, niczym się od nich nie różnią.
Święty o. Pio powiedział kiedyś swemu duchowemu synowi, ks. Domenicowi Labellartemu, założycielowi czterech instytutów życia konsekrowanego: „Synu, lepsze całe życie w największych kaźniach niż jeden dzień w czyśćcu”.
***
Wiele przejść trzeba, aby dojść do oglądania Boga.
Niech to cierpienie, które jest udziałem osób samotnie przeżywających święty czas Narodzenia Pańskiego oczyści ich i udoskonali, aby w życiu przyszłym dostąpili chwały Zmartwychwstania. Niech Pan ich ochrania i strzeże.
Przypisy:
[1] Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła (…).
- pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga;
- drugą – ustawiczny wyrzut sumienia;
- trzecią – nigdy się już ten los nie zmieni;
- czwarta męka – jest to ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;
- piąta męka – jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze i widzą wszystko zło innych i swoje;
- szóstą męką jest ustawiczne towarzystwo szatana;
- siódmą męka – jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa.
I pisze dalej s. Faustyna, osoba o której wiemy dokładnie, jak strasznie cierpiała: Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze. Dz. 746.
[2] Z tego bowiem względu, że Bóg oczyszcza tu duszę co do jej substancji zmysłowej i duchowej, jak również co do jej władz wewnętrznych i zewnętrznych potrzeba, aby dusza weszła w tę próżnię, w to ubóstwo i osamotnienie wszystkich swych władz, i aby pozostała w oschłości, w próżni i w mrokach. Jej zmysłowa część oczyszcza się bowiem wśród oschłości, władze jej oczyszczają się w opróżnieniu z wszelkich pojmowań, a duch w gęstych mrokach.
5. Tego wszystkiego dokonuje Bóg za pośrednictwem ciemnej kontemplacji. Dusza ogołocona z pojmowań i pozbawiona naturalnego oparcia cierpi w niej próżnię, co jest bardzo bolesne dla niej, coś tak, jakby komuś zatrzymano powietrze lub pozbawiono go oddechu. Nadto doznaje oczyszczenia, które niszczy, opróżnia i niweczy w niej wszystkie przywiązania uczuciowe i niedoskonałe nawyki, jakie zaciągnęła w całym życiu, tak jak ogień wypala zaśniedziałość i rdzę metalu.”
7. Z tej przyczyny dusze pozostające w czyśćcu cierpią wielkie wątpliwości, czy skończą się kiedyś ich męki i czy wyjdą kiedyś z tego miejsca. Chociaż bowiem habitualnie mają trzy cnoty teologiczne: wiarę, nadzieję i miłość, to jednak aktualne uczucie zmartwienia i pozbawienia Boga nie pozwala im radować się rzeczywistym dobrem i pociechą tych cnót. Wprawdzie wiedzą, że chcą kochać Boga, nie przynosi
im to jednak pociechy, gdyż nie sądzą, żeby Bóg je kochał i że mogą być godne Jego miłości. Owszem, przeciwnie, widząc się pozbawionymi Boga i pozostawionymi w swej nędzy, uważają, że słusznie są przez Niego wzgardzone i odrzucone, i to już na zawsze. Noc ciemna T.2, rozdz. 4-7.
zdjęcie: http://zalajkowane.pl/grozna-i-malownicza-erupcja-wulkanu-stromboli-we-wloszech/
Ważne przemyślenia właśnie na ten czas.
Ojciec Salij wspomniał kiedyś o trzech sposobach przeżywania zewnętrznie podobnego cierpienia: krzyżu przeklętym, krzyżu pokuty oraz krzyżu zbawczym. I dodawał: „Jesteśmy grzesznikami, dlatego nikt z nas nie jest godzien cierpieć wyłącznie na krzyżu Chrystusa. Zapewne nasze cierpienia dokonują się na wszystkich trzech krzyżach jednocześnie. Chodzi jednak o to, żeby możliwie jak najwięcej swoje cierpienie przeżywać na krzyżu Chrystusa Pana oraz na krzyżu dobrego łotra, i żeby jak najmniej cierpieć bezsensownie, na tym krzyżu z lewej strony.”
Julku, błogosławionego Nowego Roku!
Można też powiedzieć, że cierpienie może ściągnąć potępienie (gdy odrzucone, nie przyjęte), bądź zbawienie (gdy przyjęte). Albo, że samo cierpienie nie jest dobre, a moralnie jest neutralne: dobre bądź złe jest to, co JA z nim zrobię… Ale miałem nie pisać zbyt wiele o cierpieniu ☺ To zwykle u mnie nie jest szczere, a w takich momentach zawsze przypomina mi się Sherlock Holmes, który z genialną prostotą oceniał takie pisarstwo: „pisał go jakiś teoretyk, który w wygodnym fotelu i zaciszu swego gabinetu płodzi zręczne paradoksy” (A. Conan Doyle, Studium w szkarłacie, s.13). Nawet pomimo tego, że dzisiaj dzień ułożył mi się cudownie i przejrzyście w dwie części: jedna pogrążona w jakimś mroku, pełna lęku i bólu, przykrych niespodzianek, walki, zakończona (w moim mniemaniu) upadkiem, a druga spokojna, już bez tego ciężaru, nawet gorączka gdzieś sobie poszła… O tak, łatwo pisze się, gdy jest cicho i ciepło, nic szczególnie mocno nie boli, nie muszę się nigdzie spieszyć… Jakoś rano nie chciało mi się pisać ☺
I Tobie Piotrze życzę światła płynącego ze zrozumienia Tajemnicy Wcielenia. To naprawdę ciekawy temat do przemyśleń !