Przekraczać siebie 2023

Dziś usłyszałem, że marzeń nie ma co odkładać… Marzenia to coś, czego nie ma i czego nie było, ale być może będzie. Nie są tak realne, jak ten stół. Są dokładnym zaprzeczeniem ideałów i mądrości tego świata. Należą bardziej do świata duchowego. Ale są też i częścią mnie.

W książce „Droga” Cormack Mc Carthy napisał: „Czym się różni to, czego nigdy nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?”

Marzenia pomagają przekraczać próg nadziei i przezwyciężają pesymizm autora tego cytatu. Ale muszą one zawierać w sobie przekraczanie samego siebie. Inaczej nie różnią się od planowania, co zrobić dzisiaj na obiad albo jaki film obejrzeć. Dlatego nie zawsze się spełniają.

***

W tym roku parę moich marzeń stało się rzeczywistością. Niektóre z nich nie były nawet do końca uświadomione. Pojawiły się i zrealizowały niepostrzeżenie, jakby bez mojego udziału. Tak było z podróżą do Ziemi Świętej. Pomysł i jego realizacja były zupełnie nieprzemyślane, całkowicie spontaniczne. Co innego z przejściem szlaku Rota Vicentina. Zawsze marzyłem o zwiedzeniu południowej Portugalii, szczególnie jej części nadmorskiej. Myśl o chodzeniu po wulkanach Ekwadoru pojawiła się z kolei niejako przy okazji poznania oferty Backpackers Club, kiedy bliska osoba, wiedziona swoją niezwykłą intuicją, popartą znajomością moich pragnień i możliwości, skierowała moją aktywność na cele bardziej ambitne, niż do tej pory…

Grupa Albergue „Dobra Nadzieja”

Serdecznie zapraszam do nowej grupy!
https://www.facebook.com/groups/449817399765551


W dzisiejszych czasach wszyscy potrzebujemy takich miejsc, jakimi są schroniska na trasie św. Jakuba, zwane albergue. Wiele osób już tam było i tęskni za ich atmosferą. Nie zawsze jest możliwość, aby wyruszyć w trasę. Wtedy możemy odwiedzić wirtualne albergue: spotkać się online z osobami o podobnych zainteresowaniach, poznać nowych znajomych, powspominać minione wędrówki czy wspólnie zaplanować nowe.

Niech to miejsce służy jak najlepiej!

Histeria

Stopień emocji w mediach zaczyna zbliżać się do poziomu histerii: liczenie w wypiekami na twarzy liczby zarażonych, zmarłych, rankingi wśród państw, drastyczne opowieści tych, którzy przez „to” przeszli coraz to nowe cudowne środki (tzw. leki na wirusa), ponure miny rządzących, coraz większe środki na bezsensowne testy, wielotysięczne mandaty, a przede wszystkim zapowiedzi dalszego przykręcania śruby w zakresie ograniczania normalnego funkcjonowania gospodarki i ludzi…

W tym całym mętnym potoku wiadomości mniej lub bardziej nieistotnych lub szkodliwych giną rzadkie głosy rozsądku. Jednym z nich był artykuł na portalu PCh24.pl, poświęcony wywiadowi, który udzielił niemiecki naukowiec, prof. Knut Wittkowski (https://www.pch24.pl/kolejny-niemiecki-naukowiec-uwaza–ze-izolacja-spoleczna-to-blad,75169,i.html).

W skrócie, uważa on że cała dotychczasowa strategia postępowania z epidemią, którą stosuje większość państw, jest całkowicie błędna. Zamiast wypracowywać społeczne mechanizmy wykształcania i utrwalania naturalnej odporności na wirusa, próbuje się za wszelką cenę powstrzymać rozprzestrzenianie wirusa, przez co paradoksalnie, wydłuża się czas trwania epidemii. Prof. Wittkowski powiedział m. in.:

Być gotowym

Wracam do pytania z poprzedniego wpisu: czego chce od nas Bóg w obecnym czasie?

Zostawmy na boku dyskusje na temat tego czy On istnieje czy nie, jeżeli zaś istnieje, to dlaczego to się dzieje, itp. Pójdźmy o krok dalej.

W tym momencie większość czytających te słowa zapewne przełączy się na treści łatwe, proste i przyjemne. Ewentualnie zacznie szukać w internecie kolejnej sensacji. Albo śladu tego, że może to się wreszcie kończy – bo krzywa zachowań się wypłaszcza, bo niektóre kraje łagodzą przepisy, bo to i tamto. Mało jest zainteresowanych czymś więcej…

Zbudź się!

„Zbudź się Panie!” To wołanie uczniów z tonącej łodzi powtarza dzisiaj Papież. Ale czy to Pan powinien się zbudzić, czy też raczej powinien to zrobić świat, pogrążony od dawna w mrocznym letargu? Gdy wirus dotarł już na cały świat, zabijając dziesiątki tysięcy, jedyne co mają rządzący do powiedzenia, to że „trzeba wygrać z tym niewidzialnym, bezlitosnym wrogiem, musimy być mocni” czy ewentualnie, z fałszywą troską pochylając się nad milionami, które straciły bądź stracą podstawy utrzymania, obiecują pomoc, która nigdy nie nadejdzie, jak słynny płyn do dezynfekcji z Orlenu, którego nikt nie widział… Albo będzie za mała, albo przyjdzie za późno… Bo nawet najbogatsze państwo nie da rady pomóc wszystkim.

Pokuta i dar łez

Jedni zadają sobie dzisiaj pytanie: gdzie jest Bóg? Czy nas opuścił? Inni miotają się bezradnie, od nadziei do przygnębienia, wyczekując lepszych wieści. Ale są też i tacy, którzy pytają o sens obecnych cierpień: co chciał Bóg do nas przez to powiedzieć? Wiadomo że przemawia On czasem przez zdarzenia gwałtowne i trudne, nic nie dzieje się bowiem przypadkowo. Oczywiście zostanie to zaraz wyszydzone przez tych, którzy alergicznie reagują na wszelką wzmiankę o Bogu czy wierze.

Ale boją się wszyscy jednakowo. Jedni śmierci, inni tego co nastąpi, a szczególnie utraty komfortu, do którego tak przywykli. Jeszcze inni odpowiedzialności za swoje decyzje, które podejmują pełniąc odpowiedzialne funkcje.

O czwartej nad ranem

O czwartej nad ranem jest cicho

Jest tylko tykanie budzika 

Jak bicie serca spokojne

 

O czwartej nad ranem samotność

Czyjś oddech dawno już zamarł

To ciepło dawno już zgasło

 

O czwartej nad ranem jest dziwnie

Noc jeszcze wabi i wzywa

Noc jeszcze szepcze utula

 

I wiesz już że chcesz tam pozostać

Zapomnieć porzucić zostawić

Lecz już myśli zlatują się nagle

I szarpią twą duszę bezbronną

 

Więc wołasz dlaczego śpisz Boże?

Ocknij się obudź i obroń!

 

O czasie błogosławiony

Ty przyjdziesz bo Bóg twój jest wierny

I wiesz że zostanie przy tobie 

I wiesz że już nic ci nie grozi

 

Nie zdrzemnie się Ten co cię strzeże

Nad snem twoim pochylony

Jak matka nad swoją dzieciną

Jak słońce twarz jej promienna

 

 

 

 

Czy warto?

W dzisiejszym świecie, zdominowanym przez wszechobecną informację, w jej powodzi ginie cokolwiek nie jest sensacją. Może dlatego, że jesteśmy wszyscy w różnym stopniu uzależnieni od codziennej porcji newsów i bez niej czulibyśmy się nieswojo. Jesteśmy ciekawi świata, dbamy o relacje, potrzebujemy wiedzy i nieustannej gimnastyki umysłu.

Kiedyś takie potrzeby też istniały, natura człowieka jest bowiem taka sama, jak tysiąc czy więcej lat temu. Jednak jej zaspokojenie odbywało się sposobami bardziej naturalnymi – ludzie byli bardziej ze sobą, więcej rozmawiali, słuchali opowieści starszych… (Kto teraz słucha opowieści starszych? Tych nudziarzy, oderwanych od życia…)

Opowiadanie Tiana – zakończenie

W tej części opowiadania starałem się w największym możliwym stopniu zachować styl mojego rozmówcy.

Po powrocie do domu zrobili wszystko tak, jak poleciła im dr Xu. Następnego ranka ciocia wstała normalnie, a po przebudzeniu stwierdziła, że ​​tego, co się wczoraj wydarzyło, wcale nie pamięta, z wyjątkiem tego, że nie pojechali do szpitala. Jej nastrój wyraźnie poprawił się. Trzeciego dnia po amnezji sytuacja jej była już całkiem dobra.

Na tym opowieść Tiana nie zakończyła się jednak. Zostałem zasypany gradem pytań.

Od tego miejsca oddaję głos Tianowi.

Opowiadanie Tiana

Był cichy, spokojny wieczór w Qingdao. Siedzieliśmy z Tianem w zacisznym barze i gadaliśmy o tym i owym. Tian jest młodym , trzydziestoparoletnim mężczyzną, na co dzień jeżdżącym najnowszym (i pewnie jednym z droższych) modelem mercedesa. Jest moim dostawcą, ale tego wieczora nie rozmawialiśmy o interesach.

Był akurat w dobrym humorze, bo wygrał ze mną dwie partie bilarda pod rząd. W pewnej chwili niespodziewanie rozpoczął swoją niesamowitą opowieść. Chińczycy nie są zwykle wylewni, toteż nadstawiłem ucha. Opowieść okazała się dość niezwykła, zważywszy na kraj, w którym się działy te dziwne rzeczy, jak i na osoby.

Oto co opowiedział Tian.

O pokorze

Dziwnie pisać na FB o pokorze… Z ciekawości sprawdziłem wpisy na „pokora” i jedyne ślady, na jakie trafiłem, to Magda Pokora, Bartek Pokora, M. Pokora (muzyk)… Czyli jakby nie ten temat 🙂 Tak, obecne czasy nie sprzyjają takim przemyśleniom. Zresztą, prawdę mówiąc, chyba w żadnym czasie nie był to temat na czasie. Siedzę sobie teraz, swoim zwyczajem, w głębokim Średniowieczu  i czytam coś takiego: „W obecnych czasach, gdy wszyscy gonią za majątkiem, sławą, zaszczytami….”

Tęsknota za Bogiem i Polsat

Parę miesięcy temu pojawiła się nowa stacja TV – Polsat Rodzina. Jak sama nazwa wskazuje, czas antenowy poświęcony jest tam rodzinie. Ważne jest przy tym, że pojawia się tematyka chrześcijańska: transmisja Mszy św, magazyn Angelus, są chrześcijańskie seriale. Jest też poranny program poradnikowy Mamma Mia, do którego zostałem zaproszony w tym tygodniu.

Czego uczy choroba

Większość z nas, jeżeli nie prawie wszyscy, ma skłonność do traktowania choroby jako wroga, którego należy zwalczać najszybciej jak możliwe, za wszelką cenę a najlepiej silnymi lekarstwami. Stąd życzenia „przede wszystkim zdrowia” albo „tylko zdrowia”, „obyśmy tylko zdrowi byli” i tak dalej. Jednakże można w chorobie dostrzec także i dobre strony. Jak wszystko w życiu, tak i choroba jest mową Boga i należy się wsłuchać w to, co On chce nam wtedy powiedzieć.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij