Dwa lata

Gdy dwa lata temu pisałem (https://tesknotazabogiem.pl/2020/03/23/pokuta-i-dar-lez/), że nadchodzące czasy będą czasami pokuty, brzmiało to pewnie dziwnie dla niektórych. Wydarzenia w międzyczasie pokazały jednak, że tak, miał to być czas pokuty. I że nie został on wykorzystany. Więc teraz, gdy następuje eskalacja coraz większego zagrożenia, nie tylko na wschodzie od nas, ale i odnoszącego się do całego świata, myślę sobie, że niechcący stałem się kimś w rodzaju proroka (oczywiście żartuję:)

Nic nie dzieje się przypadkiem – choć dla ateistów wszystko na tym świecie to przypadek albo absurd. Dlatego nie ulega dla mnie wątpliwości, że nadejdą wydarzenia dużo bardziej drastyczne, jak te obecne. I to takie, które dotkną każdego bez wyjątku.

Walka duchowa dziś. Część II

Jak to było opisane w pierwszym wpisie, cała sprawa z kowidem jest oparta na piramidzie kłamstw i manipulacji: precyzyjnie przygotowana akcja WHO z definicją pandemii  > opracowanie systemu testowania, aby uzasadnić konieczne represje > przygotowanie co do określania przyczyn zgonów i powiązanie zgonów ich z pandemią, aby dane o szkodliwości wirusa brzmiały dostatecznie groźnie > pojawienie się wirusa (jak to się stało, może się kiedyś dowiemy, ale może też nie dowiemy się nigdy) > uruchomienie maszyny medialnej: zdjęcia z Chin i Włoch na początku, potem walec medialny codziennie zalewający mnóstwem danych na temat skutków śmiercionośnego wirusa > represje początkowe (lockdowny, maski, itp, oraz utworzenie szpitali kowidowych z respiratorami i ludźmi w strojach kosmitów w tych szpitalach > pojawienie się terapii mRNA zwanej szczepionką, jako jedynego ratunku dla wystraszonej populacji > represje ostateczne – paszporty kowidowe, seryjne „szczepienia” bez końca i segregacja sanitarna, aby spacyfikować niepokornych i utrwalić ten stan na dłużej. Taki był cel.

Walka duchowa dziś. Część I

Obserwując powszechną dzisiaj rezygnację z wolności w imię tzw. pandemii, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie jest to zjawisko naturalne. Inaczej mówiąc, wchodzimy w sferę zjawisk nadnaturalnych. Jak to jest w ogóle możliwe, że miliony, jak nie miliardy ludzi, zdołano doprowadzić do stanu prawie całkowitego zniewolenia, i to posługując się najprymitywniejszymi narzędziami: strachem i terrorem? Ludzie ci przestali używać rozumu. Ze spokojem i akceptacją kurczaka kładącego głowę pod topór czy też myszy sparaliżowanej wzrokiem węża, mającego ją za chwilę pożreć, wysłuchują i wierzą w wiadomości takie, jak to we Włoszech dzięki aż 1,1 miliona “testów” zdołano osiągnąć w ciągu ostatniej doby rezultat ponad 188 tysięcy nowych zakażeń utożsamianych w oficjalnych komunikatach z zachorowaniami [14] (Ludzi zainfekowanych strachem, poddających się potulnie wszelkim restrykcjom, będziemy dalej nazywać kowidianami). Mamy więc nową odsłonę odwiecznej walki duchowej z siłami zła.

42 procent… i co dalej? Zniewolony umysł A.D. 2021.

Na pewnym portalu chrześcijańskim ukazała się informacja o tym, że „za drastycznym wykluczeniem osób niezaszczepionych z życia publicznego opowiada się aż 42 procent naszego społeczeństwa” (https://pch24.pl/rezim-sanitarny-na-wzor-francuski-polacy-powiedzieli-co-o-tym-sadza/). Oczywiście, już następnego dnia wpis ten został przykryty tonami bzdur i mało ważnych spraw i miałem problemy z jego znalezieniem na stronie… Znaczenie tego wpisu jest jednak ogromne. Tekst poniżej jest poświęcony analizie przyczyn tego tragicznego stanu rzeczy w Polsce, przedstawia też moją wizję ciągu dalszego tzw. pandemii. W takich analizach pouczające jest sięgnięcie do historii, najnowszej, ale i starożytnej. Zobaczmy, jak radzono sobie ze zniewalaniem umysłów w różnych epokach. Podstawą była zawsze manipulacja, oparta o strach, zachęty i  ogłupianie.

Gardziel

Jest taka powieść Briana Aldisa, angielskiego pisarza sf, o tytule „Szklarnia”. W tej książce znajduje się scena, gdy wszystkie zwierzęta i ludzie, znajdujący się w pewnym miejscu, nagle zaczynają biec coraz szybciej w kierunku dziwnego zjawiska, które ich wzywa, a oni nie mogą mu się oprzeć. Jest to wielka gardziel, która pochłania wszystko, co w nią wpada. Każdy, kto usłyszy zew tej gardzieli, jest zgubiony. Tylko pewien śmiałek, przywiązawszy się mocno do jakiegoś drzewa, stawia czoło potworowi, przeciwstawiając się mu poprzez swój śpiew.

Ta scena niesłychanie przypomina to, co się w tej chwili dzieje na świecie. Potworem są rządy, na czele z władzami Chin, wykorzystujące niegroźną w sumie epidemię do tego, aby wprowadzić nowy totalitaryzm, przy ścisłej współpracy z mediami i WHO (zew potwora). Różnego rodzaju organizacje gospodarcze, siły porządkowe, tzw. służba zdrowia, celebryci i całe to badziewie dokoła, są w sumie także ofiarami nienasyconej gardzieli. Ale i rządzący także są zgubieni , nie wiedzą tylko tego jeszcze, że prawdziwa otchłań jest poza nimi i że oni również w jej kierunku pędzą ze swoimi służalcami – mediami.

Wołaniem gardzieli, jej językiem, jest strach.

Gdy nie udało się zdławić demokracji po 11 września, choć pod pretekstem walki z terroryzmem ograniczono prawa człowieka na lotniskach oraz okamerowano wiele ważnych miejsc, kolejną próbą była świńska grypa w 2009. Przypomnijmy, że 11.06. tego roku WHO ogłosiła pandemię! Tyle, że wtedy nikt się nie przejął, poza paroma krajami europejskimi, które zakupiły spore ilości toksycznej szczepionki. Za to podejście w 2020 roku zakończyło się pełnym sukcesem. Akcja była znakomicie przygotowana: przerażające zdjęcia z Wuhan, polowe szpitale, potem rozpaczliwe reportaże z Bergamo, odpowiednio nagłośnione okazało się to wszystko razem bardzo skuteczne: ludzie uwierzyli i przestraszyli się. Rządy błyskawicznie wyczuły szansę i pod pretekstem walki ze śmiercionośnym wirusem ograniczyły w sposób TRWAŁY swobody obywatelskie. Tym, którzy uważają powyższe stwierdzenie za „teorię spiskową” albo inną bzdurę, radzę wrócić do nich na wiosnę 2021.

Wszystkie rządy zachowują się w dziwnie podobny sposób: społeczeństwo jest straszone przez odpowiednią narrację; narzucana jest jedna narracja pod dyktando WHO, kontrolowane przez Chiny, nie dopuszczane są do głosu inne metody radzenia sobie z epidemią (wyjątek: Szwecja); nie mówi się całej prawdy o epidemii i chorobie, za to powszechnie stosuje się podawanie sprzecznych informacji, fałszerstwa i manipulacje przy testach; przeciwnicy terroru nazywani są mordercami albo wariatami (przypominają się sławetne psychuszki – domy wariatów zawsze były ulubioną bronią totalitaryzmów); strzela się do nich (Filipiny), aresztuje (Australia), używa armatek wodnych i gazów łzawiących (Słowacja). A to dopiero początek. Co prawda, łudzi się nieszczęsne zastraszone ofiary nadzieją szczepionki, ale zataja się fakt, że nigdy, żadna szczepionka przeciwko grypie nie była skuteczna. read more

Pandemonium i co dalej.

Nie ulega wątpliwości już dla piszącego te słowa, że to nie jest żadna pandemia, to prawdziwe pandemonium (Wg Słownika języka polskiego – królestwo szatana i demonów). Znamiennym potwierdzeniem tych słów jest dyskryminacja Kościoła przy stosowaniu, a obecnie też, luzowaniu restrykcji. Poniżej postaram się uzasadnić tę opinię. 

W przybliżeniu można opisać aktualną sytuację w Polsce i na świecie jako wzrastające panowanie pięciu sił, które dla osoby wierzącej ewidentnie kierowane są obecnie przez Księcia Ciemności: 1. Chiny 2. Media 3. Koncerny farmaceutyczne 4. Cyniczni politycy 5. Sektor High-tech.  Przy czym od razu się zastrzegam, nie jestem zwolennikiem żadnych teorii spiskowych – nie wierzę w żaden spisek czy pakt, podpisany gdziekolwiek z kimkolwiek. Nie chcę też tłumaczyć, dlaczego wirus jest niczym więcej, niż kolejną iluzją. Coraz więcej jest dobrych tekstów na ten temat. Nie ma więc żadnego spisku, jest po prostu gra, w której uczestniczy tych pięciu, a może więcej niezależnych uczestników. Jedno jest ważne, że żaden z graczy nie jest zainteresowany przerwaniem tej złowrogiej gry.

Wszyscy oni są w jakiś sposób beneficjentami ogromnego zamieszania, które zapanowało na świecie w 2020 roku.

  1. Chiny 

To od nich wszystko się zaczęło. Po jakimś czasie zaczęło do mnie docierać, że to, co się tam działo, a szczególnie dalszy ciąg w postaci wydarzeń we Włoszech, jest bardzo podobne do strategii sformułowanych 2500 lat temu przez wybitnego wodza epoki Walczących Królestw – Sun Tze. W skrócie, uważał on że wojna zbrojna jest ostatecznością, ponieważ jest kosztowna i ryzykowna, a ten sam cel można osiągnąć szybciej i taniej za pomocą zwykłej dywersji na tyłach przeciwnika. W tym celu zalecał m. in. (tzw. 13  złotych zasad): 1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju  przeciwnika. 2. Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia. 3. Podrywajcie ich dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków. 4. Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających. 5. Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika. 6. Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju… I tak dalej.

Chiny po prostu twórczo rozwinęły myśl wielkiego wodza. Do jego listy dołączyły pozycję czternastą: Stosujcie wojnę biologiczną. Wszystko, co się działo w Wuhan – zdjęcia z umierającymi ludźmi, blokada miasta, szpitale polowe na tysiące pacjentów, itp. miały zasiać panikę na Zachodzie.  Wykorzystano w sumie mało groźnego, sezonowego wirusa. Współpracująca ściśle z Chinami organizacja WHO nie reagowała, pozwalając aby wirus przedostał się do Włoch i tam zaczął zbierać swoje żniwo. Włochy były starannie wybrane. Kraj ten od zawsze prowadził bardzo ożywione kontakty z Chinami, szczególnie zaś w ostatnim czasie. Region Lombardii to najbardziej rozwinięty obszar we Włoszech, o dużej gęstości zaludnienia i wysokim poziomie skażenia środowiska. Włosi lubią bliskie kontakty międzyludzkie – obejmowanie się, przytulanie, całowanie, itp. Przy tym są mało zdyscyplinowani społecznie. To wszystko umożliwiło błyskawiczny wzrost liczby zachorowań. We wrzawie, która wybuchła i natłoku informacji, utonęła gdzieś informacja, że umierają prawie wyłącznie starzy i chorzy przewlekle ludzie. Ponieważ mam w Bergamo przyjaciół, więc podaję informację z pierwszej ręki. Później wszystko potoczyło się jak lawina.  read more

Jezus i bicz

Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni. Mk, 11, 15-19.

Właściwie nie wiadomo, jak określić obecne postępowanie rządów – bezmyślność, ignorancja, tchórzostwo? Na pewno natomiast nastąpiło trwałe oderwanie od prawdziwej rzeczywistości, w tym od potrzeb tych, którzy ich wybrali. W miejsce służby jest narzucanie totalitarnych metod, w miejsce miłości są pokazy pseudosiły, zamiast dawania nadziei jest publiczne prezentowanie bardzo przygnębiających prognoz przez małych ludzi ze zbolałymi, ponurymi minami. Mamy próby ośmieszenia religii przez początkowy nakaz sprawowania Eucharystii przez księdza w maseczce…

Czy warto?

W dzisiejszym świecie, zdominowanym przez wszechobecną informację, w jej powodzi ginie cokolwiek nie jest sensacją. Może dlatego, że jesteśmy wszyscy w różnym stopniu uzależnieni od codziennej porcji newsów i bez niej czulibyśmy się nieswojo. Jesteśmy ciekawi świata, dbamy o relacje, potrzebujemy wiedzy i nieustannej gimnastyki umysłu.

Kiedyś takie potrzeby też istniały, natura człowieka jest bowiem taka sama, jak tysiąc czy więcej lat temu. Jednak jej zaspokojenie odbywało się sposobami bardziej naturalnymi – ludzie byli bardziej ze sobą, więcej rozmawiali, słuchali opowieści starszych… (Kto teraz słucha opowieści starszych? Tych nudziarzy, oderwanych od życia…)

Kościół w ucisku

Liczba katolików w Chinach jest trudna do oszacowania. Różne źródła podają, że w kraju tym mieszka od 31 do 38 mln chrześcijan, w tym od 6 do 10 mln katolików. Jednak dokładne dane nie są możliwe do zyskania z uwagi na pewną liczbę osób praktykujących poza strukturami oficjalnie działającego Kościoła, który ma pozwolenie władz.

Sytuacja ich uległa w bieżącym roku znacznemu pogorszeniu. Zakazano sprzedaży Biblii w internecie, w niektórych prowincjach zabroniono niepełnoletnim uczestnictwa we Mszy św, zamykane i wyburzane są kościoły, niszczone krzyże i palone Pismo św, stosowane są coraz powszechniej  różne metody prześladowania za wiarę.

Choć Chińczycy są narodem raczej pogodnym i tolerancyjnym, jednak wyznawcy religii chrześcijańskich nigdy nie mieli tam łatwo. Bardzo mało jest kościołów. Dość powiedzieć, że choć w 15 milionowym Kantonie jest 6 parafii, to już w pobliskim (140 km) 10 milionowym Shenzen nie ma ani jednego kościoła!

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij