Przekraczać siebie 2023

Dziś usłyszałem, że marzeń nie ma co odkładać… Marzenia to coś, czego nie ma i czego nie było, ale być może będzie. Nie są tak realne, jak ten stół. Są dokładnym zaprzeczeniem ideałów i mądrości tego świata. Należą bardziej do świata duchowego. Ale są też i częścią mnie.

W książce „Droga” Cormack Mc Carthy napisał: „Czym się różni to, czego nigdy nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?”

Marzenia pomagają przekraczać próg nadziei i przezwyciężają pesymizm autora tego cytatu. Ale muszą one zawierać w sobie przekraczanie samego siebie. Inaczej nie różnią się od planowania, co zrobić dzisiaj na obiad albo jaki film obejrzeć. Dlatego nie zawsze się spełniają.

***

W tym roku parę moich marzeń stało się rzeczywistością. Niektóre z nich nie były nawet do końca uświadomione. Pojawiły się i zrealizowały niepostrzeżenie, jakby bez mojego udziału. Tak było z podróżą do Ziemi Świętej. Pomysł i jego realizacja były zupełnie nieprzemyślane, całkowicie spontaniczne. Co innego z przejściem szlaku Rota Vicentina. Zawsze marzyłem o zwiedzeniu południowej Portugalii, szczególnie jej części nadmorskiej. Myśl o chodzeniu po wulkanach Ekwadoru pojawiła się z kolei niejako przy okazji poznania oferty Backpackers Club, kiedy bliska osoba, wiedziona swoją niezwykłą intuicją, popartą znajomością moich pragnień i możliwości, skierowała moją aktywność na cele bardziej ambitne, niż do tej pory…

Pielgrzymka do Ziemi Świętej 14-21.02.2023

Kiedyś była to pielgrzymka życia, trwająca wiele miesięcy, podejmowana czasem z narażeniem życia. Teraz wszystkim zajmuje się biuro podróży, a jedyne co jest potrzebne, to poza chęcią potrzebne są odpowiednie fundusze, zdrowie i czas…
Choć nasza pielgrzymka była dla mnie dość męcząca, jednak warto było pojechać! Teraz trzeba czekać na owoce tej pielgrzymki, które jak można się spodziewać, mogą być nieoczekiwane.
Oczywiście, nie da się opisać tej wędrówki w paruset słowach. W zasadzie trzeba by każdemu dniowi poświęcić odrębny rozdział. Natłok informacji i wrażeń był tak ogromny, że do tej pory czuję w głowie wielki mętlik. Gdybym miał możliwość decydowania o formie pielgrzymki, to wolałbym raczej przejść całą trasę pieszo, z kilkudniowym przystankami w wybranych miejscach. Ten wyjazd nadaje się raczej na kontemplację, niż na bieg za przewodnikiem…

Strefa śmierci

W opowiadaniach himalaistów, którzy pobyli dłużej na wysokości ponad 7900 m przewija się jeden ważny motyw. Otóż po jakimś czasie, zależnie od indywidualnych predyspozycji, na skutek niedotlenienia przestaje normalnie funkcjonować mózg. Ludzie zaczynają robić dziwne rzeczy, np. rozbierają się przy trzydziestostopniowym mrozie i wietrze, dostają halucynacji, odmawiają dalszej wędrówki, itp. 

Tam wszystko odbywa się jak w zwolnionym filmie. Czasem pokonanie przewyższenia 10 metrów zajmuje pół godziny, a czasem nawet dłużej. Idzie się w rytmie kilka kroków i odpoczynek, a nawet kilka oddechów – jeden krok. Przebywanie na tej wysokości jest powolnym umieraniem.

Najciekawsze jest jednak to, w jaki sposób poradzili sobie z tym ci, którzy przeżyli.

Najlepsze jest mieć obok siebie inną osobę, która będzie wspierać w razie potrzeby: dodawać otuchy, poganiać, jak trzeba czy też pomagać fizycznie. Choć i to nie jest gwarancją.

Co jednak, gdy nikogo w pobliżu nie ma?

Mądrość ma gorzko-słodki smak

Bóg wyposażył człowieka w pewne podstawowe narzędzia umysłowe, przydatne w życiu codziennym: rozum, pamięć, wyobraźnię. Nie dał mu jednak całkowitej pewności co do tego, jak z nich korzystać, szanując jego wolną wolę. Człowiek jest wolny, nie ma być jedynie zwierzęciem, idącym za popędami czy instynktem ani też bezdusznym automatem, wykonującym ustaloną procedurę. Tak już będzie do końca świata, pomimo starań wszystkich specjalistów od AI czy hybryd typu zwierzę-człowiek albo komputer-człowiek. Na zawsze też niewiadome pozostanie dla niego to, na ile dobre, racjonalne czy moralne wybory podejmuje – okazuje się to dopiero zawsze po fakcie. Jednak Bóg nie zostawił człowieka zupełnie samego. Powiedział: oto dziś kładę przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście (Pwt 30, 15-20). I dał mu swoje przykazania, Pismo i Tradycje.

Dwie siły

Gdy człowiek osiąga pewien wiek, jego życie zaczyna coraz bardziej przypominać film w zwolnionym tempie. To, co kiedyś robił w godzinę i bez wysiłku, teraz zajmuje mu ze dwa razy tyle. Jednak z upływu czasu zdaje sobie sprawę dopiero, gdy zakończy tę czynność i z niedowierzaniem spojrzy na zegarek: to już tak późno? Coraz częściej nachodzi go wszechogarniające zmęczenie, szczególnie wieczorami. To wszystko plus narastające z każdym dniem dolegliwości różnego rodzaju sprawiają, że czuje się sfrustrowany i nieswój.

Dwa lata

Gdy dwa lata temu pisałem (https://tesknotazabogiem.pl/2020/03/23/pokuta-i-dar-lez/), że nadchodzące czasy będą czasami pokuty, brzmiało to pewnie dziwnie dla niektórych. Wydarzenia w międzyczasie pokazały jednak, że tak, miał to być czas pokuty. I że nie został on wykorzystany. Więc teraz, gdy następuje eskalacja coraz większego zagrożenia, nie tylko na wschodzie od nas, ale i odnoszącego się do całego świata, myślę sobie, że niechcący stałem się kimś w rodzaju proroka (oczywiście żartuję:)

Nic nie dzieje się przypadkiem – choć dla ateistów wszystko na tym świecie to przypadek albo absurd. Dlatego nie ulega dla mnie wątpliwości, że nadejdą wydarzenia dużo bardziej drastyczne, jak te obecne. I to takie, które dotkną każdego bez wyjątku.

Walka duchowa dziś. Część II

Jak to było opisane w pierwszym wpisie, cała sprawa z kowidem jest oparta na piramidzie kłamstw i manipulacji: precyzyjnie przygotowana akcja WHO z definicją pandemii  > opracowanie systemu testowania, aby uzasadnić konieczne represje > przygotowanie co do określania przyczyn zgonów i powiązanie zgonów ich z pandemią, aby dane o szkodliwości wirusa brzmiały dostatecznie groźnie > pojawienie się wirusa (jak to się stało, może się kiedyś dowiemy, ale może też nie dowiemy się nigdy) > uruchomienie maszyny medialnej: zdjęcia z Chin i Włoch na początku, potem walec medialny codziennie zalewający mnóstwem danych na temat skutków śmiercionośnego wirusa > represje początkowe (lockdowny, maski, itp, oraz utworzenie szpitali kowidowych z respiratorami i ludźmi w strojach kosmitów w tych szpitalach > pojawienie się terapii mRNA zwanej szczepionką, jako jedynego ratunku dla wystraszonej populacji > represje ostateczne – paszporty kowidowe, seryjne „szczepienia” bez końca i segregacja sanitarna, aby spacyfikować niepokornych i utrwalić ten stan na dłużej. Taki był cel.

Walka duchowa dziś. Część I

Obserwując powszechną dzisiaj rezygnację z wolności w imię tzw. pandemii, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie jest to zjawisko naturalne. Inaczej mówiąc, wchodzimy w sferę zjawisk nadnaturalnych. Jak to jest w ogóle możliwe, że miliony, jak nie miliardy ludzi, zdołano doprowadzić do stanu prawie całkowitego zniewolenia, i to posługując się najprymitywniejszymi narzędziami: strachem i terrorem? Ludzie ci przestali używać rozumu. Ze spokojem i akceptacją kurczaka kładącego głowę pod topór czy też myszy sparaliżowanej wzrokiem węża, mającego ją za chwilę pożreć, wysłuchują i wierzą w wiadomości takie, jak to we Włoszech dzięki aż 1,1 miliona “testów” zdołano osiągnąć w ciągu ostatniej doby rezultat ponad 188 tysięcy nowych zakażeń utożsamianych w oficjalnych komunikatach z zachorowaniami [14] (Ludzi zainfekowanych strachem, poddających się potulnie wszelkim restrykcjom, będziemy dalej nazywać kowidianami). Mamy więc nową odsłonę odwiecznej walki duchowej z siłami zła.

Podziękowania

Jeszcze daleko do Aviles, gdzie ma się rozpocząć tegoroczne Camino, dopiero ściągnięte karty pokładowe na oba loty i QR code od Hiszpanów… Wylot dopiero jutro o 7:30 z Okęcia, ale ja już teraz chcę przede wszystkim podziękować Bogu, że pozwolił mi dojść aż do tego miejsca. Przeszkody w tym roku były bowiem rekordowe.

Ad maiore Dei gloriam!

42 procent… i co dalej? Zniewolony umysł A.D. 2021.

Na pewnym portalu chrześcijańskim ukazała się informacja o tym, że „za drastycznym wykluczeniem osób niezaszczepionych z życia publicznego opowiada się aż 42 procent naszego społeczeństwa” (https://pch24.pl/rezim-sanitarny-na-wzor-francuski-polacy-powiedzieli-co-o-tym-sadza/). Oczywiście, już następnego dnia wpis ten został przykryty tonami bzdur i mało ważnych spraw i miałem problemy z jego znalezieniem na stronie… Znaczenie tego wpisu jest jednak ogromne. Tekst poniżej jest poświęcony analizie przyczyn tego tragicznego stanu rzeczy w Polsce, przedstawia też moją wizję ciągu dalszego tzw. pandemii. W takich analizach pouczające jest sięgnięcie do historii, najnowszej, ale i starożytnej. Zobaczmy, jak radzono sobie ze zniewalaniem umysłów w różnych epokach. Podstawą była zawsze manipulacja, oparta o strach, zachęty i  ogłupianie.

Kuszenie

Temat pokus i czujności był chyba najczęściej poruszany w tym blogu, ale myślę, że nigdy go za dużo… Na końcu znajduje się wykaz najważniejszych wpisów w tej kwestii. Można sprawdzić, że powtórzeń nie było, raczej było  podejście za każdym razem w trochę inny sposób. I dzisiaj postaram się spojrzeć na całą sprawę jeszcze inaczej, mniej książkowo, a bardziej praktycznie, odwołując się do własnego doświadczenia.

Żyć tu i teraz

Żyć tu i teraz znaczy dla mnie przede wszystkim skupienie na chwili bieżącej. W aktywnym życiu nie oznacza to bynajmniej, że tracę z oczu mój ostateczny cel na Ziemi – zbawienie, ale że zbawienie mogę osiągnąć tylko poprzez dobre wykorzystanie każdej chwili czasu, który został mi dany.

Osoby żyjące w zakonach kontemplacyjnych też są w takiej samej sytuacji, choć ich chwile bieżące wypełnione są w większości trwaniem w Obecności, czyli pozornym nic-nie-robieniem. Jednak i one muszą dobrze wykorzystać darowany im czas.

Chwila bieżąca jest dana tylko raz i więcej się nie powtórzy. To, co się stało, już nie powróci i nie ma sensu rozpamiętywanie tego, co minęło. Tego, co ma przyjść nie znamy i nie mamy na to do końca wpływu. Pozostaje nam tylko ta chwila tu i teraz, ona tylko naprawdę istnieje, reszty już nie ma albo jeszcze nie ma.

Gdzieś głęboko

Gdzieś bardzo głęboko, na samym dnie twojego serca, znajduje się Coś, czego obecności często nie jesteś nawet świadom, choć jest to najważniejsza część ciebie. Jest to dalekie i niejasne wspomnienie Dni, gdy przechadzałeś się z Nim pod innym niebem, w wiecznozielonym ogrodzie, gdy mogłeś rozmawiać z Nim twarzą w twarz…

Zanim obwarowałeś się grubym i twardym murem wszystkich twoich blizn po niezliczonych zranieniach, zanim twoje oczy oślepły od fałszywego blasku marnych błyskotek, które cię otaczają, zanim upadłeś pierwszy raz, mogłeś przez krótką chwilę, jeżeli miałeś to szczęście, widzieć daleki blask tego światła w zaraniu twojej młodości.

Grupa Albergue „Dobra Nadzieja”

Serdecznie zapraszam do nowej grupy!
https://www.facebook.com/groups/449817399765551


W dzisiejszych czasach wszyscy potrzebujemy takich miejsc, jakimi są schroniska na trasie św. Jakuba, zwane albergue. Wiele osób już tam było i tęskni za ich atmosferą. Nie zawsze jest możliwość, aby wyruszyć w trasę. Wtedy możemy odwiedzić wirtualne albergue: spotkać się online z osobami o podobnych zainteresowaniach, poznać nowych znajomych, powspominać minione wędrówki czy wspólnie zaplanować nowe.

Niech to miejsce służy jak najlepiej!

Pustelnik i świat

Nie dziwię się Ojcom Pustyni, że tak niechętnie opuszczali swoje odosobnienie. W świecie czuli się źle i niepewnie, czekały na nich nieznane pokusy i rozproszenia.

Pustynia tym się różni od świata, że o ile na świecie jest się zdanym na innych, o tyle na pustyni z  pomocą może przyjść tylko Bóg. Jest się zatem dużo bliżej Niego. Próba jest to trudna, wymaga wielkiego zaufania do Boga, budowanego przez lata. Trwa tam nieustanna walka duchowa, jednak środki którymi pustelnik dysponuje są tylko dwa: praca i modlitwa.

O radości

Tak niedawno to było, a jakże szybko zapomniane… W listopadzie 2013 roku nowo wybrany papież Franciszek ogłosił tekst, będący jego wizją Kościoła: adhortację Ewangelii Gaudium. Pamiętam, jak zachwyciłem się nią. Byłem wtedy świeżo po wydarzeniach, które przewróciły do góry nogami całe moje życie: znalazłem się na samym dnie, ale i poczułem dotyk dłoni Niewidzialnego. Wchłaniałem słowa Franciszka jak gąbka, były jak balsam dla mojej umęczonej duszy. Miałem to szczęście, że mogłem podzielić się swoją radością ze wspólnotą, do której należałem. Nie wiem, czy udało się mi to do końca. Właśnie wtedy, w znudzonych i nieobecnych oczach niektórych (nie wszystkich!) zobaczyłem po raz pierwszy oznaki choroby duszy, toczącej wiele osób pozornie religijnych w naszych czasach.

Powołanie

Czy jest jeszcze ktoś, kto się zastanawia czasami, jakie jest jego powołanie? Większość wzruszy ramionami i wróci do tej czynnej formy zabicia wolnego czasu, nie zawracając sobie głowy bzdurnymi myślami. Inni pomyślą może: nie jestem księdzem czy zakonnicą, co mnie to obchodzi? A przecież powołanie dotyczy każdego człowieka: „[Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania” mówi św. Paweł [Ef 1,18], przepiękny tekst czytamy w psalmie 139″Ty sprawiłeś, że myślę i czuję, Utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję. Dopracowałeś mnie w każdym szczególe. Cudowne są Twoje dzieła — I moją duszę znasz dokładnie. Żadna moja kość nie uszła Twej uwadze, Choć powstawałem w ukryciu, Tkany w głębiach ziemi. Twoje oczy oglądały mnie w łonie, Na swym zwoju spisałeś me dni, Zaplanowałeś je, zanim którykolwiek zaistniał”. Wiele jest jeszcze innych miejsc, w których jest mowa o Bożym planie wobec nas, zwanym potocznie powołaniem.

Gardziel

Jest taka powieść Briana Aldisa, angielskiego pisarza sf, o tytule „Szklarnia”. W tej książce znajduje się scena, gdy wszystkie zwierzęta i ludzie, znajdujący się w pewnym miejscu, nagle zaczynają biec coraz szybciej w kierunku dziwnego zjawiska, które ich wzywa, a oni nie mogą mu się oprzeć. Jest to wielka gardziel, która pochłania wszystko, co w nią wpada. Każdy, kto usłyszy zew tej gardzieli, jest zgubiony. Tylko pewien śmiałek, przywiązawszy się mocno do jakiegoś drzewa, stawia czoło potworowi, przeciwstawiając się mu poprzez swój śpiew.

Ta scena niesłychanie przypomina to, co się w tej chwili dzieje na świecie. Potworem są rządy, na czele z władzami Chin, wykorzystujące niegroźną w sumie epidemię do tego, aby wprowadzić nowy totalitaryzm, przy ścisłej współpracy z mediami i WHO (zew potwora). Różnego rodzaju organizacje gospodarcze, siły porządkowe, tzw. służba zdrowia, celebryci i całe to badziewie dokoła, są w sumie także ofiarami nienasyconej gardzieli. Ale i rządzący także są zgubieni , nie wiedzą tylko tego jeszcze, że prawdziwa otchłań jest poza nimi i że oni również w jej kierunku pędzą ze swoimi służalcami – mediami.

Wołaniem gardzieli, jej językiem, jest strach.

Gdy nie udało się zdławić demokracji po 11 września, choć pod pretekstem walki z terroryzmem ograniczono prawa człowieka na lotniskach oraz okamerowano wiele ważnych miejsc, kolejną próbą była świńska grypa w 2009. Przypomnijmy, że 11.06. tego roku WHO ogłosiła pandemię! Tyle, że wtedy nikt się nie przejął, poza paroma krajami europejskimi, które zakupiły spore ilości toksycznej szczepionki. Za to podejście w 2020 roku zakończyło się pełnym sukcesem. Akcja była znakomicie przygotowana: przerażające zdjęcia z Wuhan, polowe szpitale, potem rozpaczliwe reportaże z Bergamo, odpowiednio nagłośnione okazało się to wszystko razem bardzo skuteczne: ludzie uwierzyli i przestraszyli się. Rządy błyskawicznie wyczuły szansę i pod pretekstem walki ze śmiercionośnym wirusem ograniczyły w sposób TRWAŁY swobody obywatelskie. Tym, którzy uważają powyższe stwierdzenie za „teorię spiskową” albo inną bzdurę, radzę wrócić do nich na wiosnę 2021.

Wszystkie rządy zachowują się w dziwnie podobny sposób: społeczeństwo jest straszone przez odpowiednią narrację; narzucana jest jedna narracja pod dyktando WHO, kontrolowane przez Chiny, nie dopuszczane są do głosu inne metody radzenia sobie z epidemią (wyjątek: Szwecja); nie mówi się całej prawdy o epidemii i chorobie, za to powszechnie stosuje się podawanie sprzecznych informacji, fałszerstwa i manipulacje przy testach; przeciwnicy terroru nazywani są mordercami albo wariatami (przypominają się sławetne psychuszki – domy wariatów zawsze były ulubioną bronią totalitaryzmów); strzela się do nich (Filipiny), aresztuje (Australia), używa armatek wodnych i gazów łzawiących (Słowacja). A to dopiero początek. Co prawda, łudzi się nieszczęsne zastraszone ofiary nadzieją szczepionki, ale zataja się fakt, że nigdy, żadna szczepionka przeciwko grypie nie była skuteczna. read more

Wyjście – metanoia

Wyjście „z Egiptu” to czynność jednorazowa i jest to dopiero początek w drodze do Ziemi Obiecanej. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że podobnie jak Naród Wybrany, my wszyscy też jesteśmy w drodze. I że jest to droga długa i trudna.

Ale wróćmy jeszcze do Wyjścia. Wyjście można porównać do nawrócenia (metanoia). Wielu z nas przeżyło w swoim życiu coś, co można nazwać nawróceniem. Wtedy otwierają się oczy i cały świat zmienia się w jednej chwili. Zaczyna się dostrzegać obecność Boga i swoją niedoskonałość, zaczyna się Go pragnąć, od tej pory chce się za Nim iść. Musi to być w pełni uświadomione, bo jest to czynność rozumu i woli oraz łaski Bożej, nie uczuć.

Dopiero człowiek nawrócony może iść drogą prowadzącą do zbawienia, Ziemi Obiecanej.

Exodus

Nastały czasy trochę apokaliptyczne… Z uwagi na globalizację i rozwój komunikacji społecznej, po raz pierwszy w historii człowieka na Ziemi nastąpiło prawie doskonałe przekształcenie całych społeczności i narodów w jedno-myślące, homogeniczne, a przy tym bierne organizmy, złożone z pojedynczych komórek – osób. Byty te cechuje uzależnienie od informacji, która jest ich pokarmem „duchowym”. Potrzebują jej, ponieważ nie mają kontaktu ze swoim wnętrzem. Nie mają tego kontaktu, bo się go boją. Ich wnętrze, sumienie – głos Boga – wytrąca ich z równowagi, napomina, ostrzega. Dlatego wolą zagłuszać je czymkolwiek: jedni gromadzeniem bogactw, inni pogonią za jakimiś ideami, inni silnymi bodźcami zewnętrznymi, jeszcze innych uzależnia narkotyk władzy czy wpływów. Wspólnym mianownikiem tych ludzi, pozbawionych refleksji nad światem i sobą jest uzależnienie emocjonalne od swoich „zagłuszaczy”, dających im namiastkę życia duchowego, którego organicznie potrzebują, ponieważ są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i Jego potrzebę mają niejako wpisaną w swoją naturę.

Fatima – początek

Dzisiaj, 14 września 2020, rozpoczynam pielgrzymkę, która z uwagi na szczególny rok i okoliczności jest zupełnie wyjątkowa. Tak się cieszę, ze dobry Bóg wysłuchał moich błagań i pozwolił mi w końcu wyruszyć. Już wiem, ze będzie ciężej niż zwykle: na trasie nie będą towarzyszyć tłumy pielgrzymów, będzie raczej obojętność, ludzie w maskach na ulicach, samotność i niezwykły upał. 

Non serviam

Od pewnego człowieka odeszła żona. Gdy dzieci opuściły już dom, po prostu oznajmiła mu, że nigdy go nie kochała i teraz chce się wreszcie realizować. Przez wiele lat żył samotnie i na odludziu, jak pustelnik, dbając o pracę, dom i ogród, aż wreszcie poczuł, że dalsze życie bez drugiego człowieka jest ponad jego siły. Powiedział sobie: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Księga Rodzaju, 2,18). I zaczął narzekać i roztkliwiać się nad sobą i pytać Boga: Dlaczego mi to uczyniłeś? Nikt z osób, które znam w podobnej sytuacji nie żyje sam. Czy nie powinienem znaleźć sobie żony, aby nie zwariować?

Fatima

No to idę do Fatimy! Oczywiście, jak dobry Bóg pozwoli.

Miałem w planie na ten rok Camino Portuguese, ale w maju z wiadomych przyczyn nic z tego nie wyszło, pomimo zarezerwowanych biletów i noclegów. I teraz nie wiadomo, co będzie… Potem chciałem jechać we wrześniu. Ale odwołano  mój lot powrotny, a sytuacja w Hiszpanii zrobiła się „dynamiczna”, więc postanowiłem nie testować, jak się chodzi w masce na trasie. Ponieważ zawsze chciałem być w Fatimie i sytuacja w Portugalii jest o niebo lepsza, niż w sąsiednim kraju, dlatego sprawdziłem odległość od Porto, dostępne loty i… czekam już na 14 września. Oczywiście, znowu straciłem jeden lot, bo zwrot będzie w wysokości 20% wpłaty (!), ale takie jest życie.

Blask zorzy rumiany

Oderwijmy się na chwilę od zgiełku i wrzawy tego świata. Przejdźmy do krainy ciszy, gdzie gości pokój, gdzie można znaleźć odpoczynek i nabrać sił…

Wróćmy zatem teraz do wydarzeń z poprzedniego wpisu. Wraz ze św. Janem od Krzyża spójrzmy też na rzeczywistość oczami człowieka, który jest blisko Boga.

W opisanym zdarzeniu Pan Bóg nie mówi jak zwykle wprost, aby nie było wrażenia nacisku, przymusu czy nakazu. Cytat z Pieśni nad Pieśniami, choć pełen mocy, jest jedynie wskazówką czy przypomnieniem: co jest ważne, czemu należy oddać się całym sercem i na czym owo oddanie polega. Każdy sobie może to zrozumieć po swojemu, ważne tylko aby poddał się urokowi tego cudownego, pełnego żaru, starodawnego tekstu. Warto do niego wracać jak najczęściej.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij