Fenomen Camino de Santiago – Cz. VI. Modlitwa, Dziękczynienie.

Charakter wędrówki, specyficzna atmosfera, górskie otoczenie – z gór bliżej do Boga 🙂 – wszystko to sprawiało, że moje myśli w naturalny sposób wędrowały do Stwórcy. Co więcej, ciągła niepewność co do kierunku wędrówki, spraw bytowych – wyżywienia, noclegu oraz co do moich możliwości fizycznych powodowała, że niemal nieustannie trwałem w łączności z Nim, prosząc Go o pomoc przy niekończących się przeciwnościach i dziękując za doznane łaski – nieprzeoczenie znaku, szczęśliwe dojście do celu – zwykłe, drobne, codzienne zdarzenia.

Ale wszystko trwa nadal, choć trochę inaczej…

 

Całodzienna wędrówka nie była dla mnie nowością. Po górach chodzę regularnie od 45 lat. Kondycję, ogólny stan zdrowia (pominąwszy kilka przewlekłych chorób, od których jednak się szybko nie umiera :), orientację w terenie mam na poziomie, myślę, niezłym. Znajomość języka (co prawda angielskiego) także; język hiszpański przyswajałem sobie w szybkim tempie. Nie mam obaw co do kontaktowania się z obcymi osobami w nieznanym terenie (oj, dużo ludzi miało z tym problem, zwłaszcza facetów!). Mam zdolności w zakresie planowania i logistyki, potrafię przewidywać i oceniać ryzyko w różnych sytuacjach. No i nie obawiam się samotnej wędrówki, a w drodze dosłownie niosło mnie wielkie pragnienie wędrówki w ustalonym celu.

A jednak tak, jak napisałem, odnalezienie znaku, zdobycie lub czy żywności, czy przetrwanie ulewnego deszczu w znalezionym naprędce schronieniu traktowałem jako łaskę. Dziwne.

Może to powodem było to, że od trzeciego dnia moja pielgrzymka była bardzo niepewna z uwagi na otwarte rany obu stóp, a od połowy trasy nasilające się przeciążeniowe bóle obu stawów skokowych i kolan?

Dla mnie nic nie było pewnego. Nie wiedziałem czy dojdę do końca etapu, czy następnego dnia znowu wyjdę na trasę, czy mój plecak dojedzie na miejsce…

Dlatego też dziękowałem Bogu za wszystko, dosłownie za każdy drobiazg, ponieważ były to rzeczy darowane.

Nigdy w moim życiu tak bardzo nie odczułem, że wszystko co rzekomo osiągamy dzięki sobie: swoim zdolnościom, talentom, pracy, to wszystko dostajemy od Boga za darmo. On bowiem nie przeprowadza z nami żadnej transakcji wymiany. Nie potrzebuje od nas nic, jest bowiem Pełnią i wszystko co jest, do Niego należy.

Było to przeżycie prawdziwie mistyczne, prawdziwa modlitwa nieustanna i dziękuję teraz Bogu za to z całego serca. Wtedy nie widziałem tego tak dokładnie, dopiero teraz po upływie czasu dociera do mnie pełne znaczenie tych błogosławionych chwil. I myślę, że mnie ono nieustannie zmienia. Dlatego właśnie mówi się, że w rzeczywistości duchowej nie istnieje czas. Przeżycie prawdziwie duchowe było-jest-będzie; trudno ustalić je w czasie, choć można stwierdzić, kiedy się zaczęło.

Ale przekonałem się już nieraz, że tak już jest z mową Boga. Gdy On mówi, my tego zwykle od razu nie rozumiemy, nie wiemy że to właśnie jest On. Myślę, że wszelkie “wymuszenia” na Nim “światła”, słów, obrazów czy innych form, są nadużyciem. Duch św. przychodzi kiedy chce i jak chce, a my na to nie mamy żadnego wpływu, choć powinniśmy nieustannie zabiegać o to, aby udzielał swoich darów. Ale to Jego wolna decyzja, kiedy i jak zechce przyjść.

Po tych przeżyciach, tym bardziej żal mi po ludzku, że nie mam się z kim nimi podzielić. Pan tak chciał i nic mi do tego. Pociesza mnie trochę fakt, że znana mniej lub bardziej jest tylko bardzo mała liczba tzw. przeżyć mistycznych, a i te które są znane, zostały w pewien sposób wymuszone do pokazania na zewnątrz poprzez wyraźne polecenia spowiedników, ojców duchowych czy podobnych osób.

Ale nie tracę nadziei, że ktoś kiedyś może tu zajrzy, jeżeli Bóg tak zrządzi i odniesie korzyść duchową.

Ad maiorem Dei gloriam!

 

 

 

3 Replies to “Fenomen Camino de Santiago – Cz. VI. Modlitwa, Dziękczynienie.”

  1. Oto jestem 🙂
    Właśnie dzisiaj poczułem, że chcę pooglądać inne blogi katolickie i trafiłem do Ciebie 🙂
    I obiecuję że będę tu zaglądał – więc dziel i pisz dalej. Wielką radością jest dla mnie czytać to co napisałeś. Nigdy nie byłem na żadnej pielgrzymce, ale zawsze z radością wysłuchuje opowieści o tym, jak pięknie objawia się Pan podczas takich podróży. Jak wspaniale odmienia duszę tych, którzy gotowi są mu zaufać 🙂

    Więc pisz dalej 🙂

    Pozdrawiam
    Rafał

  2. Dziękuję za inspirujący komentarz 🙂
    Każde słowo zachęty zwiększa szanse na następne wpisy 🙂
    W dzisiejszej sytuacji w internecie, bez kampanii reklamowych jest niesłychanie trudno uzyskać stałych odbiorców.
    Internet jest przepełniony różnego rodzaju śmieciem, a liczba informacji wzrasta w tempie geometrycznym…
    Do tego, wiem to po sobie, kiedyś człowiek dochodzi do takiego nasycenia informacją, że jedynie z największą trudnością jest w stanie czytać to, co piszą inni.

    Ale na szczęście są jeszcze tacy, którzy potrzebują słowa od drugiego człowieka.

    Ja szukam swoich inspiracji najczęściej w Słowie Bożym, Tradycji i wydarzeniach dnia codziennego…

  3. a ja trafiłam tutaj dopiero dziś 😉 i bardzo się cieszę , że mogę Cię czytać

Skomentuj Julek Anuluj pisanie odpowiedzi

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Przeglądając stronę zgadzasz się na użycie plików cookies Możesz w każdej chwili dokonać zmiany ustawień dla plików cookies.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij